Włodek Pawlik Trio – Standards/New Edition

Okładka Włodek Pawlik Trio - pianista

Włodek Pawlik, Cezary Konrad i Damian Kostka weszli do studia na dwa dni, by niemal jak na koncercie nagrać 11 utworów – standardów Davisa, Coltrane czy Jobima. Świeżo, z biglem – dając słuchaczom esencję swingu godną wirtuozów.

Szybie tempo, jakie wybrał do „Solar” Milesa Davisa Włodek Pawlik nie pozwala ani na chwilę oderwać się od płyty. Swoje nuty dokładają świetnie tu brzmiący kontrabasista Damian Kostka, a Cezary Konrad – wiadomo – mistrz rytmu.

Niech nikogo nie zwiedzie kilka blue notes we wstępie do „Bluesette” Tootsa Thielemansa. Trio gra jak natchnione, frazy pędzą po klawiaturze, a Pawlik brawurowo operuje prawą ręką bawiąc się melodią. To już koniec?

Na lekkie uspokojenie trio proponuje bossa novę „Once I Loved”. Ale jak tu się uspokoić, kiedy latynoski rytm wręcz podrywa do tańca. A sam temat – prima sort, aż w uszach bezwiednie dźwięczą poetyckie słowa na przykład Jonasza Kofty. A Kostka jakby od niechcenia gra solo w idealnej harmonii z akordami fortepianu. Mistrzowie.

Swoją cegiełkę do świata standardów wniósł też Thelonious Monk. Jego „In Walked Bud” to nie tylko walking kontrabasu, ale też fantastyczne kcy rytmiczne, a wszystko w swingujący rytmie – tej esencji klasycznego jazzu. I znów Damian Kostka może nawiązać dialog z Pawlikiem. A Cezary Konrad pokreślić, że dysponuje obszerną paletą brzmień i dostać swój czas na wybrzmienie elementów perkusji.

Czy wyobrażacie sobie, że balladę „Nature Boy” po raz pierwszy nagrał Nat King Cole w 1948 roku? Kompozycja dobrze po 70-tce niezmiennie zachwyca, a Włodek Pawlik Trio ukazuje w swojej interpretacji łagodne oblicze.

Jeszcze więcej piękna i spokoju niesie w sobie słynna „Naima” Johna Coltrane’a. Ten utwór kiedyś chciał grać każdy aspirujący saksofonista. Ale polski pianista potrafi tożsame emocje, lekkie jak szept kochanka, wydobyć z potężnego pudła fortepianu. Cezary Konrad i Damian Kostka rozumieją się w pół taktu – kiedy się zamknie oczy można całe trio zobaczyć wręcz w Studiu S-4 Polskiego Radia.

Włodek Pawlik ma słabość do kompozycji Dizzy’ego Gillespie. Rozpędzony swing „Salt Peanuts” i klasyczne „Night In Tunisia” tu ukazują ponownie maestrię i precyzję polskich instrumentalistów. A i sam pomysł na dynamiczne zróżnicowane klasyka nie pozwala ani na chwilę oddalić uwagi od dźwięków płynących z płyty.

A jest przecież tu i „Blue Moon” Rodgersa – rozswingowane aż miło, a jednocześnie możliwe do zanucenia z zespołem. Nic tylko wkładać buty do stepowania i iść w ślady Freda Asteire’a albo… Ryana Gosslinga z „La La Land”. Akcenty werbla i szumiące blachy sprzyjają wybijaniu rytmu podkutymi pantoflami, a kiedy nogi się zmęczą – warto wsłuchać się w solo kontrabasu.

Arthur Hamilton podobno pisał „Cry Me A River” z myślą o Elli Fitzgerald. Klasyczna amerykańska ballada t melodia nad melodie. Włodek Pawlik wysłyszał w niej swoje nuty do improwizacji, a w towarzystwie takiej sekcji może podążać za wyobraźnią uderzając w lekko romantyczne tony.

Chyba najstarszy w tym zestawie – „Softly” Sigmunda Romberga podtrzymuje swingowy rozpęd tria. To kolejny zastrzyk muzycznej adrenaliny!

Wydaje się, że zdjęcie z okładki dopowiada resztę. Tu nie potrzeba nut, odłóżmy okulary – otwórzmy serca i zagrajmy to co wszyscy znamy ze swingiem, ale nie na kolanach. Mówimy swoim językiem – uniwersalnym slangiem jazzu. „Standards/New Edition” mogą brzmieć w dowolnym miejscu kuli ziemskiej!

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.