Jakub Małecki – Obiekty głębokiego nieba

Jakub Małecki odważnie wkracza w opisywanie relacji pomiędzy dzisiejszymi trzydziestokilkulatkami. Nie zapomina przy tym o umieszczeniu historii w nurcie nowej prozy wiejskiej.

Formalnie bohaterem książki jest Janek – wiejski chłopak, który zdobywa laur w konkursie polonistycznym, wyjeżdżą ze wsi do Warszawy, żeni się z koleżanką z liceum. Ona robi karierę w korporacji, on jest fachowcem złotą rączką – nie mają dzieci, za to piękne, wygodne życie. I obydwoje żyją w poczuciu pustki, jakiejś straty. Eksperymentując ze znajomym małżeństwem z wymianą partnerów uruchamiają spiralę zdarzeń, która zaprowadzi ich w różne miejsca, a przy tym zdekomponuje życie, a czy da szczęście?

Wątki erotyczno-romansowe w takich sytuacjach chcąc nie chcąc kojarzą się z sytuacjami z telenoweli i po części zaburzają głęboką analizę relacji ojca i syna. Jakub Małecki fantastycznie wplata tu elementy współodczuwania cierpienia z hodowlanymi zwierzętami, fascynacji naturą. W pracy w gospodarstwie upatruje swego roju porządkowania życia, a przy tym pozwala swoim bohaterom mieć pasje i przeżywać miłość. I to nie byle jaką – tylko niemal dosłownie – aż po grób.

Czytelnik może stawiać sobie pytanie, jak daleko pada jabłko od jabłoni? Czy syn, widząc rozpad własnej rodziny, nie umie kochać tak silnie jak ojciec? Szukając prostych rozwiązań, można by przyjąć, że to kobiety wyrządzają więcej krzywd mężczyznom. I matka Janka i jego żona okazują się być… poszukiwaczkami przygód. Osobami, które chcą od związków czegoś więcej niż otrzymują. A jednocześnie są postaciami, które nie potrafią jasno komunikować potrzeb. Poranieni młodzi budują później nowe relacje, ale autor ich książkowych życiorysów nie przewiduje tanich happy endów.

Te zachowuje na literacki debiut Janka, który wraca na wieś by opiekować się ojcem, a jednocześnie rozpoczyna pasmo pisarskich sukcesów. I znów ocieramy się tu lekko o banał, ale czyż czytanie takich opowieści nie może być choć w części czynnością sprawiającą zwyczajną przyjemność. Odrobina realizmu magicznego – od relacji z trzodą chlewną, przez wiarę w życie połkniętej pszczoły po wieloletnie kontakty z uratowanym z wypadku lisem dodają powieści dodatkowego kolorytu. Podobnie jak fragmenty książki czy notatek dwojga głównych protagonistów.

A że za igraszki z losem trzeba kiedyś zapłacić, Jakub Małecki niespodziewanie trafia w punkt zdaniami w rodzaju: „Miała wrażenie, że ostatnie miesiące wyślizgnęły jej się z dłoni i spadły na nowy wełniany dywan w kolorze shaggy bright, a ona nie zarejestrowała nawet kiedy”. I tak piękni i młodzi trafiają w nicość. A czytelnik może się tylko zastanawiać czy rzeczywiście samotność połączona z ciężką pracą w gospodarstwie może być kuźnią pisarskiego talentu, czy jednak wielkomiejskie życie samotnej singielki jest losem, który chciałyby wygrać jej wiejskie koleżanki.

„Obiekty głębokiego nieba” dają radość z obcowania ze słowem, a że jest w nich odrobina „guilty pleasure”? Wszak wszystkie książki, płyty i filmy są o miłości.

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

Jakub Małecki – Obiekty głębokiego nieba

Wydawnictwo SQN

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.