OiFP. Noc Dziadów, oratorium inscenizowane. Znacie? To posłuchajcie

Piotr Nazaruk i Krzysztof Herdzin zamienili „Dziady, część II” na język muzyki popularnej. Piotr Tomaszuk wraz z aktorami Teatru Wierszalin dołożyli cegiełkę inscenizacji. Absolutny kanon literatury to wszak lektura obowiązkowa w polskiej szkole podstawowej w klasach VII–VIII. „Noc Dziadów, oratorium inscenizowane” ma szansę stać się magnesem, który otworzy operę przed pokoleniem alfa.

Przeciętnie wykształcony Polak na pewno ma zakodowane w pamięci słowa: „Ciemno wszędzie, głucho wszędzie/Co to będzie, co to będzie?” A że po wprowadzeniu, czym jest obrzęd dziadów od tych słów rozpoczyna swój popis chór Opery i Filharmonii Podlaskiej pod kierownictwem prof. Violetty Bieleckiej – może poczuć się na wielkiej widowni gmachu przy Odeskiej bezpiecznie. I owo bezpieczeństwo nie opuści go do końca.

Piotr Nazaruk, wychowanek prof. Bieleckiej na kierunku dyrygentura chóralna, doskonale wie, jakim aparatem wykonawczym może dysponować. Jednocześnie współpracując z muzykami szeroko pojętego popu i komponując dla ekumenicznego zespołu TGD, doskonale rozumie i rolę muzyki, i poziom skomplikowania, jaki zdoła przyswoić zanurzony w cyfrowym świecie uczeń podstawówki – ów przedstawiciel pokolenia alfa. Efekt, wykorzystujący dodatkowo sceniczne rozdzielenie chóru, na lewą i prawą stronę sceny, może poruszyć i zatwardziałego gracza i uczestnika koncertów muzyki współczesnej. Ta muzyka łączy, a jednocześnie podaje znane doskonale słowa „Że według bożego rozkazu:/Kto nie doznał goryczy ni razu,/Ten nie dozna słodyczy w niebie”. A dzieciaki, które przyjdą wraz z rodzicami, może zelektryzować wykorzystany w piosence taty Kazika Staszewskiego, a będącej wielkim przebojem zespołu Kult tekst: „A przed nią bieży baranek,/A nad nią leci motylek”.

Krzysztof Herdzin nuty Piotra Nazaruka ubrał w nieprawdopodobnie efektowne aranżacje, a i zdaje się, dodał też od siebie sporo pomysłów, jakimi od lat posila się klasyczna muzyka filmowa. Kiedy trzeba, nakazuje muzykom uderzać w kotły, by dźwięki budowały grozę, jak w dramatycznych scenach z serialu o kapitanie Klossie, innym razem sielanka przypomina fragmenty czołówki „Janosika”. Skojarzenia to przekleństwo… A kysz – można by rzec słowami Adama Mickiewicza. A chór w cudownym wielogłosie powtórzy.

Reżyser Piotr Tomaszuk skupił się na dotarciu do widzów, bez względu na wiek, li tylko przy pomocy wywołujących emocje obrazów – cały przekaz Wieszcza, jak i pierwotną siłę muzyki oddał wszak pod opiekę muzyków. I tak jak w części II „Dziadów”, po kolei przywołuje w dość ascetycznej, acz nawiązującej bezbłędnie do stylistyki Teatru Wierszalin, scenografii poszczególne postaci. Co zostanie w pamięci? Początek obrzędu, kiedy rewelacyjnie interpretowany przez Krzysztofa Szyfmana Guślarz zapala „garście kądzieli”, ptaki wygenerowane przez Roberta Burzyńskiego, by rozdziobać złego pana i będące na granicy szarży sceny z pasterką Katarzyny Wolak-Gąsowskiej. Kompozytorzy puszczają tu oko do widza, a zdecydowanie musicalowa wirtuozeria Moniki Ziółkowskiej ową postać pani przebranej za wieśniaczkę (wg interpretacji Piotra Nazaruka) wynosi na wyżyny absurdu. A Piotr Tomaszuk w usta młodzieńca dodatkowo wkłada słowa Gustawa z części IV „Kobieto! Puchu marny!”. Chapeaux bas!

Zamiana tekstu „Dziadów” w libretto i połączenie mickiewiczowskiej frazy z muzyką powiodło się doskonale. Odgadywanie inspiracji podczas spektaklu może być dodatkową wartością dla wielbicieli muzyki z różnych półek. Mroczny Dariusz Matys, zły pan, rewelacyjnie zinterpretowany przez Macieja Nerkowskiego, wzruszający Adrian Jakuć-Łukaszewicz, tym razem nie jako muzyk tylko widmo biedaka zaśpiewany przez Leszka Gaińskiego, czy wzruszająca wdowa Magdaleny Dąbrowskiej przepięknie zinterpretowana przez Annę Wolfinger zostają w sercach wrażliwych odbiorców. Bartłomiej Bazyluk, ów młodzieniec zaśpiewany przez Kamila Wróblewskiego oraz Katarzyna Ogrodniczak I Urszula Raczkowska odpowiednio interpretowane w warstwie wokalnej przez Monikę Klepacką i Arletę Krutul potwierdzają trafione decyzje obsadowe Piotra Tomaszuka i kompozytorskiego teamu. A że Guślarzem może być tylko Rafał Gąsowski – bywalcy spektakli Teatru Wierszalin nie mają chyba wątpliwości.

Czy czarnoksiężnik z krainy Dziadów w glanach przekona pokolenie alfa? Opero, teatrze – dajcie nauczycielom i sobie szansę, by jak najwięcej uczniów mogło poznać „Noc Dziadów”. Kto wie, jakie będą jej późniejsze wybory? Może pójdą w ślady Nazaruka, Tomaszuka, a może wśród nich zrodzi się nowy Wieszcz? Czyż nie od tego jest sztuka?

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

P.S. Warto zajrzeć do drukowanego Programu. Twórcy podają swoje inspiracje i tropy, jakimi można podążać z nimi po lub przed obejrzeniem oratorium.

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.