Sarakina – Suspended in the Mist
Nowa płyta zespołu Sarakina – „Suspended in the Mist” przynosi tańce i pieśni z północnej Grecji oraz bułgarskich Rodopów. I jak zawsze potrafi wciągnąć i kompletnie zahipnotyzować.
Od pierwszych nut „Domakine” słychać, że Jacek Grekow, założyciel i lider zespołu Sarakina uwielbia bułgarską gajdę i chętnie korzysta z jej brzmienia w budowaniu melodii wspartych tradycyjnymi bębnami i basowaniem kontrabasu.
A że Grekow to muzyk z ogromnym doświadczeniem, jako drugi utwór na kompakcie opublikował „Sofka na tatko”. Tu rytm na początku podaje tambura i choć tylko początkowo kojarzy się z gitarą – właśnie owo skojarzenie czyni laikowi tę muzykę przystępniejszą. Mnóstwo w niej górskiego powietrza – dźwięki oddychają a dudy niosą ją hen daleko do iście rockowej kulminacji.
Ech te bałkańskie tańce. Nogi same żywiej się poruszają, gdy słyszymy gęstą linię melodyczną „Viena Loza”. A do tego w tercjach i sekstach dudy z klarnetem.
„Zapadła ciemna mgła” to pieśń bułgarska – znana i chętnie wykonywana – tu pojawia się z wirtuozerskimi partiami akordeonu. Wszak Jacek Grekow to nie tylko profesor uczelni – Politechniki Białostockiej, ale też absolwent wiedeńskiego konserwatorium.
„Patrunino” z powodzeniem mógłby zagrać zespół Voo Voo. Tambura gra tu pojedyncze akordy, ale w połączeniu z fantastycznie brzmiącym bębnem przejmująco zagrana melodia może puszyć najtwardsze serca. Iście bałkański blues.
„Osumnato” może pierwszymi nutami wygranymi na kavalu (bałkańskim czarodziejskim flecie) dawać złudzenie, że to jeden z popowych przebojów z lat 60. XX wieku, ale korzeniami sięga dużo głębiej. Całkowicie instrumentalny cudownie kołysze i wprowadza nieuchwytną nostalgię.
Świetny kontrabasista Mateusz Bielski rozpoczyna utwór „Paidushkino”. Po jazzującym intrze Sarakina wprowadza szaloną etniczną melodię kontrastując ją z sekcją rytmiczną. Nagrana w studiu S4 Polskiego Radia płyta zrealizowana przez mistrza Tadeusza Mieczkowskiego brzmi tak, jakby instrumenty otaczały wręcz słuchacza. Ale też i posługują się nimi wirtuozi. Jan Mlejnek na klarnecie zachęca Grekowa do dialogu na dudach i w efekcie mamy bałkańskie jazzowanie. Szóstka z plusem.
I znów nastrój „Kito Mari Kito” buduje kaval. Przed mikrofon powraca Anna Klebus – wokalistka, której ciemny, głęboki głos dobrze harmonizuje z hipnotycznymi brzmieniami instrumentów. Można się w tym zatracić i zakochać. A kaval rozmawia ze słuchaczami i uwodzi naturalnością brzmienia.
Radosna ale i dostojna „Stankena” to kolejne zaproszenie do wspólnego tańca. A żeby nie było nudno – z czasem tempo przyśpiesza, tak by w owym tańcu można było się zatracić do cna.
Jedna z najpopularniejszych pieśni w języku bułgarskim pochodząca z gór Rodopy to wykonywana choćby przez Laboratorium Pieśni „Vecherai Rado”. Zagrana z towarzyszeniem akordeonu może być przebojem. I jest.
A autorski utwór – „Taniec pasterza”, którym Jacek Grekow zamyka płytę to stylizacja idealna. Oczywiście oparta o akordy tambury i nasycona wirtuozerskimi partiami zagranymi na gajdzie. I znów skojarzenia z rockową ekstraklasą są nieuniknione. Nieważne, że bębny są tu ograniczone do minimum – energia Sarakiny może obdarzyć swoją mocą kilka niezłych kapel.
Na zimowe mroki i na słoneczne dni – Sarakina to wybór, który nie pozwoli nigdy chmurzyć się czołu i wniesie w serce mnóstwo dobrej energii. Polecam
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz