Ian Leslie – John & Paul. The Beatles i muzyczne love story
Ian Leslie przypomina historię Wielkiej Czwórki od zarania do śmierci Johna Lennona. Znakomicie interpretuje piosenki, nadając im, jak i współpracy z McCartneyem intrygującej perspektywy psychologicznej.
A żeby znaleźć pretekst do podziału książki na rozdziały Ian Leslie postanowił im nadać tytuły piosenek. Początkowo dość nieoczywiste, kiedy sięga do początków The Beatles – tych z końca lat 50. XX wieku, kiedy Paul McCartney dołącza do Quarry Men. I od razu między nim a Johnem zawiązuje się chemia. I nie do uwierzenia – od razu zaczynają układać piosenki. Paul uczy Johna prawidłowej gry na gitarze, wspólnie piszą teksty, dobierają akordy i harmonie. I choć Paul wskazuje na Johna jako lidera, według Lesliego szybko przejmuje rządy w grupie – szczególnie, kiedy chce się pozbywać słabszych instrumentalistów.
I choć znamy te historie od dekad w tej książce ożywają na nowo – ot choćby występy Beatlesów Hamburgu. Wielogodzinne sety muzyczne wspomagane darmowym piwem i Preludinem – pigułkami amfetaminy. Wspólna toaleta z widzami kina i wspólne wypady do hamburskich burdeli. No i prowokacje Lennona na scenie – od tarzania się po obrażanie Niemców – rzecz jasna po angielsku.
Po latach beatlemanii robi się już poważnie. Okazuje się, że mimo upływu lat Lennon nie może darować McCartneyowi, że sobie przypisał główną rolę w napisaniu „Eleanor Rigby” – piosenki absolutnie wyjątkowej. 23-latek pisze o śmierci, o samotności. Pamiętacie tytułową bohaterkę, która sprząta ryż po nowożeńcach i ojca McKenzie piszącego kazania dla nikogo? Mijają się, by wreszcie spotkać się na cmentarzu. „On grzebie ją podczas zdawkowego rytuału. Wszystko jest zwięzłe, ekonomiczne i druzgocące: nikt nie ocalał” pisze Leslie. I od razu zauważa, że kiedy Lennon zestawia popularność Jezusa z beatlemanią – media atakują. McCartney gardząc kościołem pozostaje nadal tym grzecznym Beatlesem. A sam Lennon podkreśla, że jego muzyczny partner ma ostry i bezkompromisowy język, kiedy dziennikarze go rozzłoszczą.
Naszpikowana ciekawostkami o muzykach oraz tajemnicach tekstów The Beatles książka pozwala prześledzić niezwykle szlachetną współpracę u zarania zespołu. I konkluduje – to nie oni konkurowali ze sobą – konkurować miały ich piosenki. Bezwzględnie się krytykowali i umieli odrzucać własne pomysły. I nim wzbili się na wyżyny sławy – od razu ustali, że wszystkie kompozycje będą sygnować dwojgiem nazwisk. Bo dla obu słowa i muzyka stanowiły nierozerwalną całość.
Dla pokolenia dzisiejszych emerytów The Beatles mogli być ścieżką dźwiękową fantastycznej młodości i odskocznią od szarego PRL-u. Ale nie, oni byli wyjątkowi w skali całego globu. Warto przeżyć tę historię nawet mając lat naście.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Ian Leslie – John & Paul. The Beatles i muzyczne love story
Tłumaczenie Emilia Skowrońska
Wydawnictwo SQN