Broadway Dance Club powraca do opery

Przez lata sztuka estradowa kojarzyła się z czymś gorszym, tandetnym. Tymczasem solidnie wykonana, w profesjonalnej oprawie wizualnej, z nieprzypadkową choreografią może stać się magnesem dla turystów z całego świata. Któż bowiem nie słyszał o londyńskim West Endzie czy nowojorskim Broadwayu?

A zatem teatr, ale nie oparty li tylko na słowie, ale teatr jako forma ekspresji emocji połączonych z muzyką, tańcem, wizualizacjami. Jednym słowem teatr muzyczny. Jeśli nie na co dzień, to przynajmniej od święta. A jeśli od święta – to oczywiście w Operze i Filharmonii Podlaskiej. Bo to nie tylko gmach – perełka architektury autorstwa Marka Budzyńskiego, ale też artystyczny tygiel, w którym mieszają i sami twórcy. Bo oto kilka tygodni temu okazało się, że utalentowany śpiewak operowy Mateusz Stachura, absolwent wydziału wokalno-aktorskiego Akademii Muzycznej w Łodzi od dekady pracujący w białostockiej operze postanowił powrócić do studenckich czasów, kiedy występował w musicalach Teatru Muzycznego w Łodzi. I wymyślił spektakl muzyczny w Białymstoku.

Ale cóż może jeden, najlepszy nawet baryton? Kiedy ma się wsparcie dyrekcji, umie przekonać do swojego pomysłu kolegów z zespołu i zaprzyjaźnionych wykonawców, mogą stać się cuda. Szczególnie kiedy otrzyma się możliwość pracy w gmachu wyjątkowej urody i z ludźmi o wyjątkowej pasji. Mateusz Stachura namówił do współpracy choreografów – Hannę Mocarską i Arkadiusza Jarosza, poprosił o aranżacje wielkich hitów Maksyma Fedorova, wyreżyserowanie świateł Mateusza Łukaszuka, zaś o kostiumy Dorotę Wolak. Operowej kostiumografce tylko zabłysły oczy, kiedy usłyszała, że będzie mogła tworzyć kreacje przypominające takie postaci świata rozrywki jak Marylin Monroe, Ray Charles, James Brown czy Elvis Presley.

Tak, to nie pomyłka. Na wielkiej scenie opery, zresztą nie po raz pierwszy, usłyszymy przeboje ze świata mocno podkasanej muzy, za to w wersjach petardach zarówno pod względem choreografii, jak i strony wizualnej. Bo ten show nie udałby się bez talentu Roberta Burzyńskiego, który wręcz szaleje tu ze swoimi multimedialnymi wizjami. Tak udanymi, że nie dość iż tworzą wielowymiarową scenografię, to jeszcze zapadają w pamięci.

Sam Mateusz Stachura skromnie określa siebie, jako kogoś, kto wybrał i ułożył kolejność utworów. Bo tu, choć jest zachowana chronologia powstawania poszczególnych piosenek, to na tym kończy się właściwie scenariusz. Mamy do czynienia z czymś na kształt rewii przebojów z fantastycznymi partiami tanecznymi, z dobrym, zgranym zespołem no i właśnie z utworami, które znamy, albo nie pamiętaliśmy, że znamy, ale lubimy od pierwszego taktu. No bo kto dziś na wirtualnej playliście umieszcza „Puttin’ on the Ritz” albo „Cheek to Cheek”. Szybciej już big bitową wersję „A Little Less Conversation”. A pośród 23 utworów i kilkunastu układów tanecznych, wciąż w innych kostiumach, usłyszymy i genialne „Fever” i przebojowy hit z filmu „The Blues Brothers” i to wcale nie będzie koniec! Widowisko wokalno-taneczne „Broadway Dance Club” może wszystkich bardzo pozytywnie zaskoczyć. Na premierze dosłownie szalała cała sala.

Żeby było ciekawiej, w mijającym tygodniu swoją wersję takiego widowiska przedstawia  Policealne Studium Wokalno-Aktorskie w Białymstoku. Spektakl „American Dream Polish Version” wyreżyserował Michał Jarmoszuk, a kto przegapił pokazy ma jeszcze szansę zobaczyć widowisko 13 czerwca.

Teatr Dramatyczny w tym tygodniu proponuje „Boga mordu”. Kameralny komediodramat według przebojowej sztuki Yasminy Rezy to międzynarodowy hit. Kto nie kojarzy, niechaj sobie przypomni nakręcony według tego tekstu przez Romana Polańskiego film „Rzeź” i wszystko jest jasne. Tu pojedynki słowne i zwroty akcji pędzą jak w kalejdoskopie.

Białostocki Teatr Lalek w weekend będzie pokazywał najmłodszym „Misiaczka”. Starsi widzowie z pewnością nie przegapią polskiej prapremiery nowej sztuki Michała Walczaka „Partycja, królowa sieci. Cybermusical” z choreografią Karoliny Garbacik, która całkiem niedawno podarowała widzom 19. już odsłonę Festiwalu Tańca Współczesnego Kalejdoskop.

Studenci, ale i zwykli widzowie od 18 czerwca będą wreszcie mogli dołączyć do grona widzów znakomitego 10. Międzynarodowego Festiwalu Szkół Lalkarskich „Lalka-nie-lalka”. Tymczasem w kinie Forum od piątku trwa 13. Przegląd Nowego Kina Francuskiego. Komedie, dramaty, nagrodzony Złotym Lwem na festiwalu w Wenecji film „Zdarzyło się” ukazują różne oblicza świata i przypominają, że Francja była kiedyś potęgą nowoczesnej kinematografii. W Heliosach – trzecia odsłona „Jurrasic World” – „Dominion”.

Po piątku spędzonym w absolutnie wyjątkowej drezynowni nikt już chyba nie powie, że w Białymstoku może być nudno albo że nic się nie dzieje. Czyż nie o to chodzi?

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.