Agnieszka Sadowska – Ten jeden dzień… Papież Jan Paweł II w Białymstoku
Szukałam po prostu ciekawych momentów – mówi Agnieszka Sadowska, fotoreporterka, która 5 czerwca 1991 z aparatem towarzyszyła ludziom spotykającym w Białymstoku na lotnisku Krywlany papieża Jana Pawła II. Jej zdjęcia ułożone w wystawę „Ten jeden dzień…” można oglądać na placu Jana Pawła II w Białymstoku.
– Chciałam zobaczyć, co się z ludźmi dzieje – wspomina po 30. latach Agnieszka Sadowska. – Nie miałam dostępu do papieża. krążyłam między ludźmi i te momenty uchwycone na zdjęciach są takie emocjonujące.
5 czerwca 1991 roku, mimo wielu starań, ludzie chcący zobaczyć czy pomodlić się z papieżem, narażeni byli między innymi na wielki upał.
– Tutaj widać, że rzeczywiście pewne rzeczy były takie niedograne, może trochę ludzie byli głodni, chcieli pić i nie umieli znaleźć – wspomina Sadowska przyglądając się swoim zdjęciom na wystawie na placu Jana Pawła II w Białymstoku. – Owszem, chodzili harcerze, ale zdarzały się momenty, że ktoś zasłabł, trzeba było wołać karetkę i ta karetka jechała gdzieś tam z tłumu i nie mogła dojechać. Było uczucie tego chaosu, musiałam ukradkiem przechodzić przez jakieś płoty, żeby przemieszczać się między sektorami.
W roku 1991 Agnieszka Sadowska fotografowała aparatem analogowym, często posiłkując się ciętą ręcznie taśmą filmową.
– Tego materiału nie miało się zawsze pod dostatkiem, tylko trzeba było po prostu oszczędzać i myśleć co się fotografuje, a zdaje się, że miałam wtedy taki mały aparat analogowy Pentax, który rzeczywiście był bardzo wygodny, ale w porównaniu do dzisiejszych aparatów, gdzie strzela się ileś klatek na sekundę, to zupełnie inna bajka, inny świat – wspomina fotografka. – Mam nadzieję, że udało mi się uchwycić parę takich momentów, które pokazują co tam się wtedy działo. Widać też biedę, widać skromność tych ludzi i taki trud, który musieli ponieść, żeby tam w ogóle się znaleźć. Byli zmęczeni w tym słońcu, jacyś tacy zawiedzeni.
Te zdjęcia sprzed 30. lat ukazują nas takich, jacy byliśmy. Dziś mogą się wydawać bardzo egzotyczne – nie tylko z tej racji, że są czarno-białe.
– Teraz, żeby zrobić naprawdę fajne zdjęcia, to się jeździ na wschód i się szuka nośnych tematów – zastanawia się Sadowska. – Wszystko jest takie współczesne, ludzie są przygotowani zawsze na wszystko, sami mają mnóstwo aparatów. Tu prawie nie widać, żeby ktoś miał aparat fotograficzny. W dzisiejszych czasach jak jest np. święto Trzech Króli, to kiedy przechodzi orszak , każdy ma albo aparat albo fotografuje komórką. Mam poczucie, że wtedy nie było takiej konkurencji i to było bardzo przyjemne. Czułam się trochę wyjątkowo.
Wystawa Agnieszki Sadowskiej przenosi nas o 30 lat wstecz do Białegostoku bo jest związana z 30. rocznicą wizyty Jana Pawła II – potwierdza Grzegorz Dąbrowski, kurator wystawy „Ten jeden dzień…”. – Papież wtedy odwiedził Białystok po raz pierwszy i jedyny, jak się okazało. Trzeba pamiętać też o tym, że papież przyjechał tutaj przede wszystkim dla tych ludzi. To, co jest siłą tej wystawy to fakt, że przedstawieni są na niej przede wszystkim ludzie, ci którzy uczestniczyli. Nie ma tutaj zdjęć papieża, są zdjęcia tych osób, które to przeżywały. Uczestniczyły w liturgii z różnych powodów. Część osób pojawiła się ze względów ekumenicznych, część osób pojawiła się, żeby wspólnie z papieżem się pomodlić, część osób pojawiła się, żeby się pokazać. Mamy tutaj mnóstwo emocji mnóstwo, takich historii, które teraz w takiej formie rzadko na fotografiach się pojawiają. Dokumenty z tamtych czasów u starszych osób rozbudzają pamięć, a wśród młodszych pobudzają wyobraźnię o tamtych czasach.
Warto wybrać się na plac Jana Pawła II, by zobaczyć nas samych – 30 lat młodszych, inaczej ubranych, inaczej przeżywających wspólnotę. Zmęczonych i szczęśliwych, radosnych i szukających u papieża dosłownie ostatniej deski ratunku.
Agnieszka Sadowska jest także jedną z bohaterek książki „Jedyne. Nieopowiedziane historie polskich fotografek”. To opowieści dziesięciu fotografek, które w zawodzie zdominowanym przez mężczyzn miały siłę mówić własnym głosem. Pokazywały różne oblicza Polski — od peerelowskich dekad, przez okres transformacji ustrojowej po współczesność. Poruszały szerokie spektrum tematów i różnych rodzajach fotografii — zaangażowane reportaże społeczne, fotografię polityczną, studyjną, naukową, artystyczną i sportową. Ich fascynujące historie odsłaniają kulisy pracy fotoreporterskiej.
– Jestem zaszczycona, że Monika Szewczyk – Witek, która napisała książkę wybrała 10 fotoreporterów i w tym mnie, do tego żeby porozmawiać o przeszłości i o tym, jak się pracowało kobietom w tamtych czasach – mówi Agnieszka Sadowska. – Jakie trudy przechodziły i jak to wszystko wyglądało od podszewki. Wspominam tam takie momenty dość dla mnie jakieś trudne, czy też ciekawe, takie wzruszające jak wypadek autokaru z maturzystami pod Jeżewm. Jak historię takiego polskiego Fritzla, który w okolicach Siemiatycz gwałcił swoją córkę i udało mi się jako jedynej zrobić mu kilka zdjęć.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz