Aleksandra Tarnowska – Wniebogłos

Aleksandra Tarnowska postanowiła poświęcić swój debiut tematyce wiejskiej. Z odrobiną magii, osadzeniem w latach 70. XX wieku zdaje się bardziej czerpać z klasyków polskiej literatury tego nurtu, niż podpatrywać „Chłopki”. Jaka jest ta PRL-owska wieś? Raczej biedna, niewykształcona, brudnawa, zabobonna. Nie aż tak jak w niepowtarzalnej „Konopielce”, ale nauczycielka i tu się pojawi. I to w roli uciekinierki, ofiary patriarchatu, ale i femme fatale. Głównym bohaterem jest… 12-latek. Chłopiec raczej przeciętnej inteligencji, ale pełen marzeń. Świadomy swoich możliwości, acz zalękniony – i jako kolejna ofiara patriarchatu i jako ofiara ludowych zabobonów. Bo i rytuały przejścia – te najważniejsze – związane z umieraniem i żegnaniem zmarłych, z dniem Wszystkich Świętych i wiarą w duchy zmarłych są tu ważną osią narracji. Narracji spisanej na wzór wiejskich gawędziarzy. Mały Rysiek chce śpiewać i dołączyć do wiejskiej kapeli grywającej na weselach. Jak przystało na ucznia, spisuje słowa rytualnych pieśni pogrzebowych w zeszycie i usilnie chce nauczyć się grać na akordeonie. Ale ze śpiewaniem przy umierających trzeba uważać. Tak przynajmniej wydaje się zabobonnemu dzieciakowi, a koincydencje w jego życiu zdają się potwierdzać wręcz istnienie fatum. Wierzy też, że makowiec pozostawiony w Wigilię na grobie mamy pozwoli nawiązać z nią kontakt. Surowe wychowanie, autokratyczni ojcowie, alkoholizm – to kolejne wątki, które mieszkają nie tylko w Tuklęczy. Wsi według mapy w Świętokrzyskiem. Co ciekawe, cytując pieśni pogrzebowe Tarnowska posiłkuje się dziedzictwem Mazowsza i Podlasia. Tu wciąż są jeszcze pogrzebowe chorągwie, grobowa deska, stukanie trumną w futrynę jako pożegnanie z domem. A może to książka o marzeniach, o ich mocy, które pokonają wszelkie przeciwności i pozwolą małemu Ryśkowi stawać się tym, kim chce, nie tym kim widzi go wieś i własny ojciec – wiejski grabarz. Aleksandra Tarnowska zostawia czytelników z rozważaniami, jak potoczą się dalsze losy chłopca. I z przypomnieniem czasów, kiedy pożegnanie zmarłego było wspólnotowym przeżyciem, nie krótką wizytą w domu pogrzebowym. Aleksandra Tarnowska – Wniebogłos Wydawnictwo ArtRage

Aleksandra Tarnowska postanowiła poświęcić swój debiut tematyce wiejskiej. Z odrobiną magii, osadzeniem w latach 70. XX wieku zdaje się bardziej czerpać z klasyków polskiej literatury tego nurtu, niż podpatrywać „Chłopki”.

Jaka jest ta PRL-owska wieś? Raczej biedna, niewykształcona, brudnawa, zabobonna. Nie aż tak jak w niepowtarzalnej „Konopielce”, ale nauczycielka i tu się pojawi. I to w roli uciekinierki, ofiary patriarchatu, ale i femme fatale. Głównym bohaterem jest… 12-latek. Chłopiec raczej przeciętnej inteligencji, ale pełen marzeń. Świadomy swoich możliwości, acz zalękniony – i jako kolejna ofiara patriarchatu i jako ofiara ludowych zabobonów. Bo i rytuały przejścia – te najważniejsze – związane z umieraniem i żegnaniem zmarłych, z dniem Wszystkich Świętych i wiarą w duchy zmarłych są tu ważną osią narracji. Narracji spisanej na wzór wiejskich gawędziarzy.

Mały Rysiek chce śpiewać i dołączyć do wiejskiej kapeli grywającej na weselach. Jak przystało na ucznia, spisuje słowa rytualnych pieśni pogrzebowych w zeszycie i usilnie chce nauczyć się grać na akordeonie. Ale ze śpiewaniem przy umierających trzeba uważać. Tak przynajmniej wydaje się zabobonnemu dzieciakowi, a koincydencje w jego życiu zdają się potwierdzać wręcz istnienie fatum. Wierzy też, że makowiec pozostawiony w Wigilię na grobie mamy pozwoli nawiązać z nią kontakt. Surowe wychowanie, autokratyczni ojcowie, alkoholizm – to kolejne wątki, które mieszkają nie tylko w Tuklęczy. Wsi według mapy w Świętokrzyskiem. Co ciekawe, cytując pieśni pogrzebowe Tarnowska posiłkuje się dziedzictwem Mazowsza i Podlasia. Tu wciąż są jeszcze pogrzebowe chorągwie, grobowa deska, stukanie trumną w futrynę jako pożegnanie z domem.

A może to książka o marzeniach, o ich mocy, które pokonają wszelkie przeciwności i pozwolą małemu Ryśkowi stawać się tym, kim chce, nie tym kim widzi go wieś i własny ojciec – wiejski grabarz. Aleksandra Tarnowska zostawia czytelników z rozważaniami, jak potoczą się dalsze losy chłopca. I z przypomnieniem czasów, kiedy pożegnanie zmarłego było wspólnotowym przeżyciem, nie krótką wizytą w domu pogrzebowym.

Aleksandra Tarnowska – Wniebogłos

Wydawnictwo ArtRage

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.