Andrzej Muszyński – Dom ojców
Andrzej Muszyński wyraźnie zakochany jest w Jurze Krakowsko-Częstochowskiej. W książce „Dom ojców” prozę miejsko-wiejską łączy ze swego rodzaju reportażem śledczym z prehistorii.
Pierwsza część „Domu ojców” brzmi jak spowiedź mieszczucha, który nagle zapragnął życia na wsi. Człowieka upartego, ale bez szczególnej wiedzy o uprawie roli. Upartego, bo zakochany w pewnym spłachetku ziemi, chce pracą na roli zarabiać na pisanie. Bo przecież wiadomo – chłop śpi, a mu rośnie. Ano – nie rośnie, co najwyżej perz. Walka o odchwaszczenie zakupionej ziemi, nauka przyglądania się przyrodzie, wchodzenie w świat rolników Andrzej Muszyński przedstawia z humorem i talentem. Wszak już wcześniej widzieliśmy w nim przedstawiciela nowej literatury wiejskiej. W niej czuje się jak ryba w wodzie, podobnie jak zaglądając do wiejskich chałup.
Tym razem postanowił zajrzeć w głąb przeszłości tej ziemi, która go tak fascynuje. Zaczytuje się w informacjach o wykopaliskach, odwiedza zakamarki Jury Krakowsko-Częstochowskiej, częstuje czytelników niezliczonymi faktami z dziedziny paleontologii czy antropologii. Ale nie byłby sobą, gdyby wchodząc do Jaskini na Łączkach w Dolinie Będkowskiej nie zastanawiał się, kto zostawił w niej jad, czyli rączkę do czytania Tory. Bo wie, że w czasie II wojny światowej ukrywali się w niej Żydzi. Wie też, że Polacy potrafili zadenuncjować zbiegów i nawet u schyłku wojny polscy granatowi policjanci wiązką granatów wykurzali uciekinierów. Kobiety, które przeżyły wywlekli harpunami na zewnątrz i dobili.
Muszyński przygląda się rekonstrukcjom Homo erectus czy szczątkom ludzkim sprzed 50 tys. lat i w niezwykły sposób wplata je w całkiem współczesną narrację o świecie głuchym na przeszłość. I trzeba przyznać „Dom ojców” to przykład wyjątkowego, pełnego na dodatek popularno-naukowej wiedzy, słuchu.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Andrzej Muszyński – Dom ojców
Wydawnictwo Czarne