Andrzej Stasiuk – Przewóz. Jaki smak i zapach ma wojna?

Andrzej Stasiuk po dekadzie powraca z powieścią „Przewóz”. Pozornie zanurzony w przeszłości, rozdarty rzeką w tym samym stopniu co wieloznacznym odczytywaniem historii, komentuje polski stan ducha pierwszego roku pandemii koronawirusa.
W powieści „Przewóz”, jak w antycznym dramacie, jest wojna i jest pokój. Są znane z nazwiska i zupełnie bezimienne ofiary. Są zbrodnie popełniane w imieniu wąsatych przywódców ze wschodu i zachodu, rojenia o wielkiej Polsce i zwykła, pospolita bandyterka, która wmawia sobie, że jest partyzantką. Są tutejsi – poddani każdej władzy i jest on – przewoźnik Lubko, który i władzę, i Boga wszechmogącego dowolnego wyznania ma w jednakowym poważaniu. Dlaczego? Kim jest? Czy nowym wcieleniem mitologicznego Charona, który współtworzy, czy raczej obserwuje nową mitologię? Mitologię czasu wojny, śmierci? Nieuchronnie nadchodzącej zagłady, gdzieś z nieodległego Sobiboru?
Dzieje się w tej powieści wiele, a świat w niej przedstawiony to kraina pełna biedy, smrodu, przesiąknięta tytoniowym dymem i rozkładającym się mięsem – czasem zwierzęcym, jak w żydowskiej karczmie, częściej ludzkim, bo trup ściele się tu gęsto, choć nie jest to przecież historia gangsterska. Raczej przypadkowych mordów, zwierzęcych odruchów ludzi, którzy roją sobie, że są wojskiem. Polskim wojskiem. I są tutejsi. Żyjący w cieniu cerkwi i kościołów, handlujący niegdyś z Żydami, dziś z obojętnością obserwujący śmierć sąsiadów, rabujący ich domostwa. Komunizm, faszyzm, chrześcijaństwo zdają się być im równie obojętne. Urodzili się w biedzie i w biedzie idzie im żyć bez względu na przetaczające się wojenne nawałnice. Taki los, takie miejsce na świecie. Na nic rojenia przedwojennego kapitana wojska polskiego o misji walki z poganami ze Wschodu i Zachodu. Okaże się być drobnym pijaczkiem. Inteligenci żydowscy marzący o Birobidżanie – żydowskim raju na krańcach Związku Sowieckiego zrozumieją jaką moc w obliczu zagłady ma niekoszerna słonina, polska niewiasta równie chętnie odda się niemieckiemu żołnierzowi, co przystojnemu Żydowi. Bo jest kobietą z krwi i kości, a Andrzej Stasiuk portretuje ją, i nie tylko ją, ze zmysłową czułością. Ociekającą brudem, potem, ale żywą i pełną namiętności.
Pisarz równie brutalnie przypomina zapachy dawnej biednej wsi – gnoju, chlewa, skwaśniałego mleka, co przez pryzmat historii surowo ocenia polski stan ducha z lata 2020 roku. Wyśmiewa wiejskie bilbordy z „żołnierzami wyklętymi”, nie oszczędzając mocnych słów. Wytyka swoim książkowym partyzantom, że mają odwagę tylko strzelać do Żydów albo batożyć swoich, uciekając tak samo przed Niemcami jak i przed Sowietami. Ich dzisiejszych apologetów wyszydza:
„Wychudzona i blada szczeniakieria w koszulkach z husarskimi skrzydłami. Albo przypakowane byczki z orłami, wilkami, całą tą menażerią honoru, chwały, urojonym bestiarium potęgi. W czasie, gdy została im tylko siłownia, sterydy i marsze z pochodniami, chuj wie przeciw komu i czemu”.
Przypomina, że w każdych czasach są kobiety honoru i lekkich obyczajów. Któż mógł znać największe tajemnice holokaustu? Według prozy Stasiuka „kurwy były polskie i musiały opowiadać swoim. O trupach, dolarach i złocie. …Kurwy posłane, żeby świat się jednak dowiedział, chociaż miało być ukryte.”
Są też wątki lokalne, ot choćby wizyta narratora w bliskim nam Drohiczynie, kiedy kraj właśnie się otworzył po pierwszym lockdownie. I z sarkazmem stwierdza, że nie było tam większego wydarzenia, niż wizyta Jana Pawła II i powołanie diecezji. I zadaje pytanie o swoją przeszłość, o przeszłość każdego z nas. „Czy wchodzimy w dawne dni w poszukiwaniu ocalenia… Błąkam się nikomu niepotrzebny, bez żadnego pożytku”. Niech pierwszy rzuci we mnie kamieniem ten, kto choć raz tak się nie czuł…
Andrzej Stasiuk wraca do przeszłości, rozdrapuje rany, sypie po nich solą ziemi czarnej, tej ziemi, z której wywodzą się jego przodkowie i surowo ocenia dzisiejszy czas. Oby za 10, 20 lat „Przewóz” był li tylko świadectwem trudnej, bolesnej przeszłości, nie aktualnym zapisem mentalności Polaków.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Andrzej Stasiuk – Przewóz
Wydawnictwo Czarne