Anna Maziuk – Niedźwiedź szuka domu

Anna Maziuk wnikliwie bada losy niedźwiedzia brunatnego w Polsce. Reporterska książka „Niedźwiedź szuka domu” pełna jest miłości do zwierząt i ponurych historii ze świata ludzi.
Najpopularniejsza przytulanka świata? Miś. Z okienka, śpiewający Colargol, cokolwiek powolny Uszatek. Jakże mylące to obrazki. Bo niedźwiedź brunatny jest szybki, silny, zwinny. Lepiej przed nim nie uciekać. Dlaczego? Bo ciekawski zwierzak ruszy w pogoń. Może tylko pacnąć łapą, ale też zrobić poważniejszą krzywdę. A że jest troszkę leniuchem – łatwo daje się krzywdzić ludziom. I nie chodzi tu tylko o turystów, którzy kilka lat temu utopili młodego niedźwiadka i rozbili mu głowę kamieniem. Chodzi o tych, którzy bezmyślnie pozostawiają w pobliżu niedźwiedzich tras resztki żywności, czy wręcz rzucają niedźwiedziom kanapki.
Nic dziwnego, że w Tatrzańskim Parku Narodowym jest grupa ludzi, którzy co noc jeżdżą po Zakopanem i okolicy i gumowymi kulami, hukiem, światłem odstraszają buszujące w śmietnikach niedźwiedzie. Anna Maziuk rusza razem z przyrodnikami. Wchodzi też do jaskini, by na własne oczy zobaczyć gawrę, czyli miejsce hibernacji niedźwiedzia, szuka gawr w starych drzewach, wybiera się nawet do Chorwacji czy na Słowację. Obserwuje jak założyć czy odłączyć zwierzęciu obrożę telemetryczną. Poznaje też historie ataków niedźwiedzi na ludzi. Ostatnio byli to wyłącznie zbieracze poroży, którzy przez własne gapiostwo wpakowali się na niedźwiedzie.
Anna Maziuk zagląda również do polskich ogrodów zoologicznych. Opisuje skandaliczne więzienie dla niedźwiedzi w sławnym ZOO prowadzonym przez telewizyjne małżeństwo Gucwińskich. Te samo, które wsparło Simonę Kossak, a nie widziało męczarni trzymanych na betonie zwierząt. Opisuje ucieczki niedźwiedzi z ogrodu zoologicznego, ale też idiotów, którzy w Warszawie wskakiwali do wybiegu, niekoniecznie w ubraniu. Wraz z obrońcami zwierząt wspomina, w jakich warunkach przed laty przebywały niedźwiedzie w białostockim Akcencie ZOO. Wypada tylko mieć nadzieję, że dziś czują się nieco lepiej.
Przed wyjazdem w Tatry czy Bieszczady warto zajrzeć do książki Anny Maziuk. „Niedźwiedź szuka domu” to także wspomnienie o próbach introdukcji gatunku do Puszczy Białowieskiej. Przed II wojną światową, w czasie jej trwania (przez Niemców) i ostatnio. Ale dokąd miałby wędrować te piękne ssaki, jeżeli puszczę dzieli bariera. I nie sforsuje jej nawet najsilniejszy traktor – Ursus. Tak, to po łacinie oznacza „niedźwiedź”.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Anna Maziuk – Niedźwiedź szuka domu
Wydawnictwo Czarne