Artyści związani z Białymstokiem i z Białegostoku dostaną nagrody artystyczne prezydenta miasta. Wśród nich – Bartosz Bielenia

Bartosz Bielenia w filmie "Boże ciało", fot. Andrzej Wencel Aurum Film

Koniec czerwca, imieniny Jana, w dodatku hetmana Klemensa Branickiego to od lat czas Dni Miasta Białegostoku. To także pora, kiedy prezydent miasta wręcza swoją nagrodę artystyczną. W tym roku – czworo artystów otrzyma takie właśnie wyróżnienia, poparte zresztą gratyfikacją finansową.

W tym roku nagrodę otrzyma Kayah, która często wspomina szczęśliwe dzieciństwo i wakacje na białostockich Bojarach albo obozy i zgrupowania koszykarskie, na które zabierała ją ciocia – trenerka koszykówki w białostockim klubie „Włókniarz”. I nawet jeśli uważacie, że Kayah nie pasuje muzycznie do Radia Akadera, to przypomnijmy tylko, że jej niezwykły głos w chórkach wyróżnia się w piosence „Mówię ci, że…” zespołu TILT z roku 1986. Mniej więcej w tym czasie po raz pierwszy Kayah zaśpiewała w Białymstoku – jak łatwo się domyślić – w Klubie Studentów Politechniki Białostockiej Gwint – jako wokalistka działającego w zaprzyjaźnionych Hybrydach zespołu Zgoda. Gitarzystą grupy był nieco starszy chłopczyk z okładki płyty „Blues” Breakotów – Piotr Nalepa. W niedzielę, 27 czerwca, Kayah nie tylko odbierze nagrodę artystyczną prezydenta miasta, ale też da koncert w kinie Forum. Szczęśliwcy pewnie już mają bezpłatne wejściówki, ale jak znam życie zawsze w ostatniej chwili może się zwolnić jakieś miejsce, szczególnie że równolegle trwa festiwal Metamorfozy Lalek w BTL-u.

35 lat pracy obchodzi Adam Zieleniecki, aktor wspomnianego teatru. Kinomani znają go doskonale z trylogii „U Pana Boga…”, gdzie wcielał się w rolę policjanta, zaś świetnych kreacji w BTL-u wprost nie da się zliczyć. Można się tylko cieszyć, że Adam będzie mógł świętować jubileusz na oczach publiczności – wszak jest aktorem z krwi i kości.

Aktor, nawet najlepszy, potrzebuje i reżysera, i dobrego tekstu. I tu zatrzymujemy się jeszcze na chwilę w BTL-u. Bo nagrodę otrzyma Marta Guśniowska. Etatowa dramaturg teatru miała być w Białymstoku na chwilę, a jest już z nami lat, zdaje się, 14. Od swojej pierwszej sztuki – niebywale zabawnej „Baśni o Rycerzu bez Konia” nieustannie zdobywa nagrody „Konkursu na Sztukę dla Dzieci i Młodzieży”. Uwielbia zabawy językiem polskim, ma niezwykłe poczucie humoru i wciąż nie brakuje jej pomysłów.

Pomysł, by zostać księdzem, chodził podobno po głowie młodziutkiemu Bartoszowi Bieleni. Ale coś mi się wydaje, że kiedy jako siedmiolatek zagrał główną rolę na deskach Teatru Dramatycznego w Białymstoku, coraz intensywniej myślał o tym, by przyszły ołtarz zamienić na ołtarz sztuki. Występował w Młodzieżowym Domu Kultury, był w zespole legendarnego Teatru Klaps Antoniny Sokołowskiej, wreszcie podjął decyzję i rozpoczął studia w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Krakowie. I od razu wpadł w oko najlepszym reżyserom i dyrektorom teatrów. Jeszcze w szkole teatralnej grał w sławnym Teatrze Starym i to nie byle kogo, ale Hamleta. Reżyserował inny białostoczanin – Krzysztof Garbaczewski. Ważnych ról teatralnych Bartosz Bielenia ma na swoim koncie więcej, szeroka publiczność mogła go poznawać z ekranów kinowych. W absolutnie odlotowym filmie „Disco polo” z 2015 roku przykuwał swoim niezwykłym spojrzeniem, jako jeden z członków zespołu Funny Gamer. Tu nawiązanie, choćby śnieżnobiałym strojem, do filmu Michaela Haneke jest oczywiste. Swój talent filmowy objawił rok później w ciekawym thrillerze „Na granicy” partnerując zresztą Andrzejowi Chyrze. Filmie, zdaje się, przegapionym przez masową publiczność.

Z pewnością nikt zainteresowany kinem nie mógł przegapić sukcesów filmu, po którym Bartosz Bielenia stał się gwiazdą rozpoznawalną w świecie. Przypomnijmy – „Boże ciało” w reżyserii Jana Komasy to opowieść o głębokiej polskiej prowincji. W każdej sekundzie swojej roli Bartosz Bielenia przyciąga uwagę, jest niezwykle prawdziwy, czuć w nim młodzieńczy entuzjazm i niesamowite wewnętrzne rozedrganie wynikające z roli, jaką przyjmuje jego filmowa postać. No i jest w nim tak cudowny duch młodzieńczego buntu i przekory. Dlatego w scenariuszu potrafi przekonać do siebie młodych, którzy Boga mają za nic. Partneruje mu z właściwym taktem Eliza Rycembel, pełną dramaturgii postać buduje Aleksandra Konieczna. „Boże Ciało” nie jest filmem o powrocie do religii. To smutna diagnoza prowincji, gdzie ludzie mogą spowiadać się co tydzień, a i tak będą sobie wbijać w plecy symboliczne noże, oskarżać o niepopełnione winy. Ale to także piękna opowieść ucząca przyznawania się do błędów i wybaczania.

W kameralnym dramacie „Prime Time”, który swoją premierę miał w serwisach streamingowych, Bielenia miał znacznie mniej do zagrania, ale i tak tylko dzięki jego roli chce się dotrwać do końca dość schematycznego scenariusza. Nam wypada się tylko cieszyć, że młody chłopak stąd zagrał główną rolę w nominowanym do Oskara za najlepszy film międzynarodowy obrazie „Boże ciało” i, że został dostrzeżony jeszcze przed trzydziestką. Ceremonia i koncert Kayah w niedzielę, 27 czerwca, o godz. 18, w kinie Forum. Gratuluję oczywiście wszystkim nagrodzonym

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.