Zabawa trwała 4 dni, podczas których można było wziąć udział w licznych konkursach, porozmawiać z innymi fanami fantastyki, zaopatrzyć się w gadżety, a także wysłuchać prelegentów z całej Polski. Był to już 34. Polcon. W Białymstoku ostatnia taka impreza odbyła się ponad dwie dekady temu.
Każdy uczestnik odbiera festiwal nieco inaczej. Harmonogram wydarzenia był tak bogaty, że nie sposób było uczestniczyć we wszystkich atrakcjach. Dlatego warto było przeanalizować program i wybrać interesujące nas imprezy i panele. Na uwagę zasługuje m.in. wykład prowadzony przez dr Martę Tymińską „Co robią groznawcy?” Choć Word podkreśli słowo „groznawca” na czerwono, zwrot jest poprawny. Groznawcy zajmują się między innymi definiowaniem tego, co musi zawierać gra, żeby spełniać standardy gry. W dzisiejszych czasach, gdy największą uwagą graczy cieszą się sandboxy, a twórcy nie zamierzają poprzestać na tworzeniu liniowych opowieści, zadanie groznawców staje się coraz trudniejsze.
Pojawiły się kultowe postacie z pewnej galijskiej wioski, dziewczęta z Kakegurui, zespół K/DA z League of Legends oraz wielu innych.
Potrzeba armii pomocników w zielonych koszulkach, czyli wolontariuszy. To dzięki nim wszystko przebiegało sprawnie. To oni obsługiwali stoisko, w którym można było zakupić lub odebrać zamówione wcześniej wejściówki; pomagali i udzielali odpowiedzi na każde pytanie uczestników. Skąd wziąć takich pomocnych ludzi?
– Moja znajoma zamieściła ogłoszenie na Facebooku, że poszukiwani są helperzy. Miałam wolny czas, więc się zgłosiłam! To pożytecznie spędzone wakacje – powiedziała jedna z wolontariuszek Polconu Monika Drozdowska.
Oczywiście organizatorzy. Swoimi wrażeniami dzieli się Klaudia Heintze ze sztabu Polconu.
Ola Dziwińska: Jak to się stało, że Polcon zawędrował na Podlasie?
Klaudia Heintze: Impreza jest wędrowna, co roku odbywa się w innym mieście. Ostatni raz Polcon gościł w Białymstoku w latach 90. ubiegłego wieku. Dwa lata temu organizatorzy z Białegostoku pojawili się na Polconie i zgłosili chęć zorganizowania festiwalu w swoim mieście.
To jest profesjonalna, duża impreza. Poza organizatorami, których jest zwykle ok. 20-40, pracują tu wolontariusze i prelegenci, którzy przybywają, by dzielić się swoją wiedzą.
Bogaty program. Możliwość spotkania twórców gier, pisarzy. Udział w licznych konkursach. Ale przede wszystkim chęć i możliwość spotkania się z osobami, które dzielą tę samą pasję.
Kiedyś był tylko jeden konwent – Polcon. On był pierwszy. Później środowisko zaczęło się rozrastać i zwiększyły się możliwości komunikacyjne. Na pierwsze Polcony zawiadomienia wysyłało się pocztą! Teraz możliwości są bez porównania większe. Internet pozwala na sprawną organizację różnych imprez. Zarówno tych dużych, jak Pyrkon czy Falkon, ale również mniejszych, adresowanych do kilkuset osób.
Tak. W starszym pokoleniu bywały podziały. Kimś innym był miłośnik literatury, a kimś innym gracz. Dzisiaj okazuje się, że ci którzy lubią czytać – grają, a ci którzy oglądają fantasy – oglądają też anime.
Wystarczy spojrzeć na science-fiction. Często wynalazki z książek czy filmów przechodzą do rzeczywistości. Świadczy to o tym, jak otwarte umysły mają twórcy. Fantastyka uczy nas przesuwać granice i za pomocą metafor uczy nas tolerancji. W miejsce wojny rasowej między czarnymi a białymi, pojawia się wojna między gatunkami. Moralizatorskie zapędy fantastyki często widać też w opowieściach o utopiach i dystopiach.
– I tak zamierzałem wybrać się na konwent fantastyki. Myślałem, że pojadę… Po czym okazało się, że jest organizowany w Białymstoku, więc nie pojechałem, ale przyszedłem… – mówił ze śmiechem uczestnik Polconu Kajetan Radulski.
Jeżeli nie mieliście okazji zobaczyć białostockiego festiwalu na własne oczy, to nie smućcie się! Już niedługo odbędzie się PFA – Podlaski Festiwal Anime. Natomiast Twierdza Boyen w Giżycku zaprasza we wrześniu na „Festiwal Fantastyki Twierdza 2019”. Miejcie oczy otwarte, a na pewno znajdziecie festiwal dla siebie!