Białystok, Noc Muzeów 2021, czyli co pokazuje Galeria Arsenał
Nad naszą wsią przeleciał meteoryt – śpiewał kabaret Kaczki z nowej paczki w latach, kiedy słowo kabaret znaczyło coś więcej, niż tylko transmitowany w telewizjach rechot widowni. I właśnie od meteorytu, a nawet całego deszczu meteorytów chciałbym rozpocząć namawianie do odwiedzenia Galerii Arsenał.
Ale po kolei. Najpierw musimy cofnąć się do roku 1827 i opuścić Białystok. Wyruszamy do pobliskich Fast. Jeszcze niedawno chluby województwa, wielkiego zakładu przemysłowego, do którego do pracy ciągnęły okoliczne wsie i miasta. W pierwszej połowie XIX wieku Fasty były wioseczką na którą, nie do wiary, 5 października spadł deszcz meteorytów!
„[D]ała się słyszeć nagle wielka eksplozja w powietrzu […], po czym nastąpił mocny świst, połączony z dźwiękiem ciał szybko spadających, i silne uderzenie w kilku miejscach o ziemię” – tak Jan Wolski, nauczyciel białostockiego gimnazjum, opisał na podstawie relacji świadków owo zjawisko. Według Przemysława Strożka, kuratora wystawy w Galerii Arsenał, relacja ta miała ogromne znaczenie z uwagi na rozwijające się w tamtym czasie badania naukowe nad meteorytami. Tekst nauczyciela gimnazjum, opublikowany w czasie kulturowych przemian powodowanych estetyką romantyzmu, był przykładem nowej narracji wokół spotkań Kosmosu z Ziemią, opartej na zeznaniach naocznych świadków. Relacje o deszczach meteorytów przyczyniły się do rozwoju nauk astronomicznych i geologicznych, a zarazem osadzone były w literacko-artystycznej wyobraźni i duchowości XIX wieku.
Od tej relacji wyszła z pomysłem niezwykle ciekawej wystawy urodzona we Francji twórczyni wizualna Amelie Bouvier. W swojej praktyce skupia się ona na odkryciach i obrazowaniu naukowym, jak również na lukach w wiedzy i naszych sposobach ich uzupełniania za pomocą potocznych wyobrażeń, anegdot i konfabulacji. Jej pracochłonne rysunki analizują mity narastające wokół naukowych danych i odkryć, zwłaszcza z dziedziny astronomii. A któż z nas nigdy nie spoglądał tęsknie w niebo albo nie liczył po cichu, że na sierpniowym rozgwieżdżonym niebie ujrzy spadającą gwiazdę?
A co ujrzymy na wystawie „Tam, gdzie słońce kładzie się spać” w Galerii Arsenał? Są tu i fragmenty meteorytu nazwanego – a jakże – Białystok, na co dzień przechowywane w Muzeum Ziemi Polskiej Akademii Nauk w Warszawie i z prywatnej kolekcji Tomasza Jakubowskiego, są XIX-wieczne uczone księgi, fascynujące tkaniny, niezwykle precyzyjne i pewnie czasochłonne rysunki, rzeźby, a nawet praca wideo. Wszystko niezwykle wysmakowane, dostosowane do wnętrza galerii, emanujące powagą Kosmosu i pięknem otaczającego nas Wszechświata. Wielbicieli biżuterii może zaintrygować rzeźba odwołująca się do postaci francuskiego astronoma, który ofiarował swojej żonie pierścionek z fragmentem meteorytu wprawionym zamiast diamentu. Fakt – był to „obcy astronom” jak z piosenki Grzegorza Ciechowskiego i Republiki, ale tak samo romantyczny jak autor tego songu. Zamiast piosenkowych sejsmografów Amelie Bouvier stworzyła prace przedstawiające projekcję cieni posiadanych przez nią obiektów kosmicznych. Podkreśla ich magnetyczne właściwości poprzez konkretne studia ruchu związane z przyciąganiem, spadaniem i defragmentacją. Jeśli chcielibyście zobaczyć asteroidy potraktowane przez nią jak żywe istoty – przyjdźcie koniecznie. Mamy tu też kolaże faktów historycznych i fikcji, a w przygotowanym specjalnie dla Galerii Arsenał wideo oprócz fragmentu raportu wspomnianego już Wolskiego – nauczyciela gimnazjum, który opisał spadający na Fasty deszcz meteorytów, także między innymi opowieść świadka sławnej katastrofy meteorytu tunguskiego. Bo właśnie tytuł wystawy – „Tam, gdzie słońce kładzie się spać” to cytat z wypowiedzi jednego ze świadków tego syberyjskiego zderzenia z potęgą Kosmosu. Wystawę gorąco polecam.
15 maja, w tegoroczną Noc Muzeów, będzie można ją oglądać w Galerii Arsenał od godz. 18 do północy, w dodatku za darmo. Za to muzealnicy będą odsypiali ten czas w niedzielę – zwyczajowo to w niedziele wstęp do Arsenału jest wolny.
A skoro coś jest za darmo w tę niezwykłą noc – od razu można zajrzeć na wystawę „Kompost” Diany Lelonek. Pani doktor sztuk wizualnych zwaliła w wielkiej sali mnóstwo wynalezionych w galeryjnych zakamarkach rupieci i skonfrontowała je z naturą. Zamysł to bardziej polityczny zdaje się, niż artystyczny – jej prawo. Wcześniejsze prace pani doktor Lelonek w Galerii Arsenał bardziej mnie intrygowały, ale o gustach się podobno nie dyskutuje.
Do idei Nocy Muzeów inaczej podeszło Muzeum Podlaskie, a szczególnie Ratusz. Od godziny 20 w oknach budynku będą pojawiać się eksponaty, które na co dzień znajdują się w muzealnych magazynach. Ciekawe. Podobne spotkanie z widzami planuje Muzeum Wojska. Zwiedzać będzie je można tylko do godz. 17. Kto lubi białostockie klimaty, może skoczyć do pobliskiej Galerii Marchand, gdzie po raz kolejny prace pod wspólnym hasłem „moje miasto…, moje anioły…, moje demony…” pokaże o owej 17 białostoczanin Adam Ślefarski. Skansen o godzinie 19 planuje zabawę terenową.
O ile nie będzie padało zamiast całować klamki zamkniętych oprócz Galerii Arsenał muzeów można odwiedzić operę przy Odeskiej. W amfiteatrze o godz. 18 i 19 ma zaśpiewać Chór Dziecięco-Młodzieżowy, a przy wejściu do amfiteatru członkowie baletu zatańczą do muzyki z koncertu poświęconego pamięci Krzysztofa Krawczyka. Oczywiście – jeśli się rozpada – nie będzie niczego. Nawet jeśli nad naszym miastem, po prawie 200 latach, znów przeleci meteoryt, muzea i tak będą funkcjonować. Lepiej lub gorzej.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Fani starej motoryzacji i techniki będą mogli w sobotę 15 maja odwiedzić Muzeum Moto Retro na Węglowej 8 i zobaczyć zabytkowe pojazdy. Swoje zbiory pokażą członkowie Stowarzyszenia Miłośników Starej Motoryzacji i Techniki.
Do północy czynny będzie także punkt widokowy przy kościele pw. św. Rocha. Wejście od zakrystii.
Spragnieni kultury będą też mogli wspólnie zobaczyć za darmo film „Włoskie wakacje”. Na pierwszy w tym roku seans kina plenerowego zaprasza Białostocki Ośrodek Kultury 15 maja o godz. 21.30 na placu przy kinie Forum.