Czy przedsiębiorca powinien być wróżbitą?
Czy przedsiębiorca powinien być wróżbitą?
To istotne pytanie w czasach, gdy życie przyspiesza, zmiany są coraz szybsze, a świat staje się coraz bardziej złożony. A nam jest coraz trudniej, w zalewie łatwo dostępnej informacji, wyciągać wnioski i budować na tej podstawie sensowną strategię na przykład w biznesie. Strategię, która przyniesie sukces. Szczególnie jeśli nasze działania opierają się na szeroko pojętych technologiach, bo tu postęp jest błyskawiczny. Jeśli przedsiębiorca mógłby być wróżbitą – to szczerze do tego zachęcam. Natomiast jeśli nie ma takiej możliwości, to cóż pozostaje?
Można iść do wróżki, albo?
Albo na Wydział Inżynierii Zarządzania PB, do moich koleżanek i kolegów, którzy zajmują się foresightem. Czyli, jak mówią złośliwi: naukowym wróżbiarstwem. Foresight nie polega na tym, że my komukolwiek powiemy, co będzie za 15, 20, 30 lat, ale pomożemy w systematycznej refleksji, co może się wydarzyć. Podpowiemy, jakie czynniki mogą być kluczowe w rozwoju danego sektora, obszaru czy konkretnej technologii.. A co za tym idzie, jakie działania muszą być podjęte już dziś, aby określony biznes za 10, 15, 20 lat miał rację bytu – był równie dobry, albo jeszcze lepszy.
Kto może korzystać z tej wiedzy?
Do niedawna mówiło się, że dalekosiężne spoglądanie w przyszłość, czyli foresight – jest domeną wielkich przedsiębiorstw. Potężnych korporacji naftowych na przykład, które muszą zaplanować wydobycie ropy i budowę stacji wiertnicznych na dekady do przodu. I muszą być przygotowane na różne scenariusze, jeśli chodzi o dostępność surowca na świecie. Albo dotyczy to potężnych firm motoryzacyjnych na świecie, które planują to, jak będzie w przyszłości wyglądała kwestia transportu na świecie, jak będą się przemieszczać ludzie, jakie surowce będą dostępne? Czy produkować samochody na paliwa kopalniane, czy samochody elektryczne, a może na ogniwa wodorowe? To są pytania, które skłaniają do spojrzenia w daleką przyszłość. Ale świat technologii, szczególnie technologii cyfrowych, zmienia się tak szybko, że dziś nawet niewielkie firmy są zmuszone do tego, żeby na swoją przyszłość patrzeć wielowariantowo. Należy rozpatrywać różne warianty wydarzeń i wyobrażać sobie, jakie bezprecedensowe wydarzenia, mogą zaistnieć i na ile mogą wpłynąć na nasz biznes.
Jak spojrzeć w odległą przyszłość?
Jest szereg metod, technik, dróg do tego by budować systematyczną refleksję na temat wielowariantowej przyszłości. Im więcej mamy informacji i danych – tym bardziej wartościowe są nasze wyobrażenia na temat przyszłości. Świadomie unikam słowa prognoza. Bo foresight to nie jest prognoza, czyli stwierdzenie, że za jakiś czas coś się wydarzy z jakimś prawdopodobieństwem. Foresight unika określania liczbowego prawdopodobieństwa zdarzeń, takiego na przykład, że mamy 25 % szans na to, że jutro spadnie śnieg. Foresight powie raczej: jutro może spaść śnieg, albo może nie spaść śnieg. I jeżeli spadnie – to dla biznesu oznacza to i to. A jeżeli nie spadnie – to oznacza co innego. Na opady śniegu może wpłynąć to i to, a na ich brak – może wpłynąć to i tamto. I jeśli naszym pożądanym wariantem jest to, żeby śnieg nie spadł – to co możemy zrobić?
Sporo tu warunkowania typu: „jeśli…”
Foresight ma aspekt praktyczny, to nie jest ekscytująca refleksja science fiction o przyszłości. Zadajemy sobie bowiem pytanie, co możemy zrobić dziś, żeby ta rzeczywistość rozwijała się w pożądanym przez nas kierunku? Jeden etap to określenie wiarygodnych kierunków, w których przyszłość może się rozwijać. Drugo etap – to powiedzenie sobie, jaki jest ten wariant pożądany.
Czyli rozważamy różne scenariusze i próbujemy potem grać na naszą bramkę…
Dokładnie tak. Trzeba uświadomić sobie, która wersja wydarzeń jest dla nas najkorzystniejsza i próbować wpłynąć na rzeczywistość tak, aby wszystko przebiegało w tym kierunku.
Był taki amerykański baseballista Yogi Berra – to od jego imienia wytwórnia filmów animowanych stworzyła postać misia Yogi – który był słynny z fantastycznych bon motów, mądrości życiowych. Przeszły one do kanonu kultury amerykańskiej. Jednym z nich było zdanie: „Przewidywanie jest trudne, Szczególnie jeśli chodzi o przyszłość”…
To jest foresightowe motto. Dlatego musimy rozpatrywać przyszłość, jako coś otwartego. To nie jest jedna linia, która idzie w nieskończoność i łatwo na niej określić, gdzie będziemy za jakiś czas. Jest to raczej spektrum, które rozszerza się coraz bardziej, im dalej patrzymy. Albo cały kłębek takich nici, które idą w przyszłość. I trzeba je rozplątać.
Czy tworząc te scenariusze na przyszłość, nie kurczymy naszej elastyczności? Umiejętności reagowania na zmiany?
W forsesightowe podejście do życia, do biznesu, do rozwoju regionu, miasta – jest wbudowana pewna czujność i otwartość na sygnały. Jest takie pojęcie jak „słabe sygnały”, weak signals – czyli drobne zwiastuny przełomowych zmian. Coś takiego, co na pierwszy rzut oka może się wydawać mało istotne, nieważne, niedotyczące nas – a należy na nie zwrócić uwagę, mieć ową czujność. Bo może sygnalizować radykalną zmianę, na przykład zmianę technologiczną. Sam fakt rozpoznawania tych słabych sygnałów, rozpoznawania trendów, które mogą się nasilać w przyszłości – sprawia, że jesteśmy, jak to mówią Amerykanie: „future – proof”, czyli odporni na zmiany, które może przynieść przyszłość. I umiemy się odnaleźć w różnych wariantach.
Mówi się więc o kulturze myślenia o przyszłości, o kulturze foresightowej. To podejście do rozwoju firmy, miasta, czy kraju, które stara się opierać strategiczne decyzje o jak najlepsze informacje. Informacje zebrane nie tylko z roczników statystycznych, ale też opinii ekspertów oraz poglądów, obaw, wartości tak zwanych „zwykłych ludzi”.
Powstaje szczególny wielogłos…
Tak. Dzięki interakcji specjalistów z różnych dziedzin i niespecjalistów, którzy wykładają na stół swoją wiedzę i mieszają ją z wiedzą innych – rysują się ciekawe wizje przyszłości. Wówczas rzeczy, które postrzegaliśmy jako całkowicie odrębne, okazują się zazębiać. I w przyszłości może to dać niespodziewany efekt.
Efekt pozytywny, albo wręcz przeciwnie.
To również leży w zakresie moich zainteresowań: jak oceniać technologię pod kątem nieoczywistych i niespodziewanych efektów, które może wywołać w przyszłości? Jeśli na przykład instalujemy ledowe oświetlenie uliczne, to mamy oszczędności energii elektrycznej. Światło jest jasne, jest bezpieczniej, zdarza się mniej wypadków. Ale nagle okazuje się, że to jasne światło, w tej akurat częstotliwości, zaburza życie nocnych zwierząt w okolicy. A o tym nikt wcześniej nie pomyślał. Dlatego ta foresightowa ocena technologii ma coraz większe znaczenie. Bo nasze życie coraz mocniej przesycone jest technologią.
Warto zadawać sobie trud wielowariantowego myślenia o przyszłości. Zależymy przecież od tego, co się w tej przyszłości wydarzy.
dr Łukasz Nazarko – prodziekan ds. Rozwoju i Współpracy,Wydział Inżynierii Zarządzania PB.
Ukończył Szkołę Główną Handlową na kierunku stosunki międzynarodowe oraz Program Studiów Europejskich i Nordyckich na Uniwersytecie w Turku (Finlandia). Stypendysta Japan Foundation Fellowship for Intellectual Exchange Programme na Uniwersytecie Tokijskim.
Rozmawiała: Magdalena Gołaszewska