Dorota Masłowska – Bowie w Warszawie
Dorota Masłowska nie ustaje w badaniu możliwości języka polskiego. Z wspaniałym słuchem do mowy potocznej przedstawia galerię postaci zaludniających PRL połowy lat 70. XX wieku, choć po chwili refleksji, wydaje się że ich cechy osobowe można odnaleźć i w Polakach z XXI wieku.
Przewrotny tytuł sztuki pozwala Dorocie Masłowskiej sprawną klamrą zamknąć rozbuchaną od fantazyjnych opowieść, w wersji książkowej dodatkowo zilustrowaną przez Mariusza Wilczyńskiego. W owej historii młody milicjant o zacięciu literackim zmieni losy dziwnej Reginy, która na swojej drodze spotka innego niespełnionego literata piastującego funkcję kierownika księgarni. Tej księgarni. W finale sztuki czytelnik może się przekonać, dlaczego David Bowie wyjechał z Warszawy właśnie z płytą zespołu pieśni i tańca Śląsk, bowiem mimo pozornego chaosu i niemal psychodelicznego rozedrgania Dorota Masłowska znakomicie panuje zarówno nad dyscypliną tekstu, jak i konstrukcją dramatu.
A dramatów w tym dramacie co nie miara. Jest dramat kobiet, które zmuszone są żyć z chamami z aspiracjami (młody milicjant), z zdeklarowanymi alkoholikami uwielbiającymi bijać żony, wreszcie akceptować niemal XIX-wieczne swaty. Mężczyźni w sztuce Masłowskiej są pokraczni, daleko im nawet do amantów rodem z Mniszkówny. Niedoszła samobójczyni Regina, nieszczególnie zainteresowana facetami, skrywa sekret wakacyjnej lesbijskiej namiętności. I kto wie, czy właśnie ów sekret nie sprawia, że w miejsce pilnego przyswajania wiedzy w studium nauczycielskim przesiaduje w melancholii w kawiarniach.
Bez wątpienia królem sztuki jest język. Opis plagi alkoholizmu w formie litanii to słodko-gorzki reportaż z wnętrza.
„Mąż twój z wódki narodzon, wódkę on
takoż pił będzie. Chałupa z wódki będzie
zbudowana, wódką będziesz oddychać,
na wódkę będziesz harować. Los twój
wódką spisany na potłuczonym szkle.”
Tyrada niespełnionego pisarza kierownika księgarni o pewnym objawieniu literackim również wznosi się na wyżyny językowego słuchu i wyczucia Masłowskiej, które „już smaży kolejne pseudoobrazoburcze pornopowieścidełko za pięć groszy, które pani pokoleniu oczywiście też będzie wykwintnie się podobać.”
W sztuce pojawią się i wielkie pieczarki i sum rzeczny, który skomentuje zawartość wrzuconego jakoby do Wisły indeksu owej Reginy. Bo Dorota Masłowska nie ogranicza swojej fantazji, zaś wszystko w jej pisaniu ma sens, układając się w fantastyczny obraz smutnego, acz jakże realistycznego, świata.
„Bowie w Warszawie” to przy oczywistej porcji znakomitej rozrywki także całkiem odmienne spojrzenie na życie i role, jakie spełniały i, zdaje się, nadal mają do spełnienia kobiety. Osadzone w smutnym anturażu powojennej biedy, gomułkowskiej ciasnoty i PRL-owskich marzeń o lepszym świecie staje się gorzką lekcją historii. Gorzką, acz wyjątkowo smakowitą.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Dorota Masłowska – Bowie w Warszawie
Wydawnictwo Literackie