Dorota Masłowska – Magiczna rana
Dorota Masłowska w przemyślnie skonstruowanej książce „Magiczna rana” portretuje świat wykluczonych, sfrustrowanych rówieśników, którym w życiu nie wyszło. Co ciekawe, z równą maestrią portretuje obydwie płcie.
Dorota Masłowska niepostrzeżenie osacza czytelnika, wciąga go w uniwersum swojej parady osobliwości niczym klozetowa spłuczka, która uwolni od obecności toksycznej matki i jej kolejnego kochanka 12-letniego Damiana. Odlot a raczej odpływ? To dopiero początek apokaliptycznej dystopii z hotelem Encore w roli głównej. I kto wie, gdzie w tym jest suma doświadczeń autorki, a ile w tym opowiadaniu głosu bezimiennych kobiet, które chcą tylko kochać. Bohaterek współczesnych, które są istotami seksualnymi. Kto kryje się pod postacią Zoldany, która zdobywa rezydencję pisarską, ale obciążona toksycznymi rodzicami woli się utopić. Bo „wywodziła się z chaosów, burdeli, buzujących od procesów gnilnych usypisk, nie nadawała się do tego życia”. A chłopak pracujący jako barman? „Od dziecka był urodzonym magnesem na przypał. Po prostu jak szczurołap: idzie przez życie, a kłopoty dyrdają za nim rzędem oczarowane, nigdzie nie skręcając, jakby niewidzialnie grał na fujarce, a z kieszeni wypadały mu dental snacki z jesiotrem i peklowaną wołowiną z Rossmana”. A całkowicie odlotowe zakończenie opowiadania „Malaya”? Jakaż to cudowna kpina z wszelkiego internetowego coachingu, który poucza, że „wszystko, największy gnój” można przekuć na sukces.
Tak. Dorota Masłowska niczym najnowszej generacji radar wyłapuje stan ducha swoich rówieśników, słyszy ich język i umie przekuć go- a jakże – w odlotowe frazy, które rozkosznie brzmią w głowie, aż chce się je odczytywać na głos. I wcale nie ogranicza się do diagnozowania pokolenia introwertycznych, nieszczęśliwych przegrywów. Kiedy zabiera czytelników na pogrzeb dostaje się wszystkim. „Rodzinka prezentuje się jak ekipa reinscenizacyjna powstania styczniowego: wszystkich przyniesione strychu i pobieżnie omieciono z pajęczyn. Polska Transylwania. Wystawione w rzędach stryjenki, wujowie i babki kuzyneczne wyglądają jak staksydermizowani, w dodatku niechlujnie, krzywo. Ale chyba ciągle żyją”. Czy to relacja z planu Beetlejuice Beetlejuice” Tima Burtona? A to Polska właśnie. Są też młodzi ludzie, którzy się dorobili, odnoszą sukcesy, stać ich na drogie narkotyki i są równie nieszczęśliwi, co 40-latkowie mieszkający z rodzicami. Wszystkie ich rany magiczną siecią wyłapuje Masłowska i zamienia w literackie złoto 2024 roku.
I tylko nasuwa się pytanie – czy za powiedzmy 20 lat – „Magiczna rana” będzie równie poruszająca jak dziś, czy raczej socjologowie będą w niej szukali odbicia warstw społeczeństwa, które nie trafiały ani na pierwsze strony gazet ani do rubryk kryminalnych. Przeciętnych, smutnych, samotnych. Czy i gdzie odnajdą swój raj? Czy będzie im lepiej niż w jakimś aquaparku?
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz
Dorota Masłowska – Magiczna rana
Wydawnictwo Karakter