Gra planszowa sprzed 4 tysięcy lat

gra planszowa. grafika. Źródło: unsplash
W czwartki na antenie Radia Akadera sprawdzamy, co jest grane lub co nie gra w świecie ludzi młodych obecnie, wiecznie młodych oraz młodych dawniej (porównaj: młodzi zaocznie!). To świat, którego elementami są nauka, trendy technologiczne, styl życia, ale i rozrywka.

Wpadł mi w oko artykuł opisujący niezwykłe odkrycie polskiego archeologa, który dokopał się do… nie, nie do instrukcji gry w Chińczyka! Takie znalezisko byłoby czymś epokowym. Zasady gry w Chińczyka są przekazywane z pokolenia na pokolenie i nie ma do tego współczesnej instrukcji. Na takie odkrycie jeszcze poczekamy.

Otóż ten polski archeolog wykopał grę planszową sprzed 4 tysięcy lat! To jest jak od teraz do początku naszej ery… i z powrotem!

Artefakt ma postać kamiennej płyty z otworami, rzeźbionej w kratkę i został odnaleziony w Omanie*, w dolinie Kumayrah. Oglądam zdjęcia tej gry i jestem prawie pewien, że jeśli zobaczyłbym takie coś, to nawet przez myśl by mi nie przeszło, że to gra planszowa. Jednak warto pamiętać, że jacyś dawni Bolek i Lolek grali w to ponad 4 tysiące lat temu. Jak łatwo się domyślać, nie było nawet promila gier, które znamy dziś. Dziś gry z planszówkami radzą sobie całkiem nieźle, a liczba premier w przeciętnym roku gracza może przyprawić o zawrót głowy.

Jak powiedział kierownik badań, podczas których znaleziono planszę, prof. Piotr Bieliński z  Centrum Archeologii Śródziemnomorskiej Uniwersytetu Warszawskiego, znalezisko należy do bardzo rzadkich. Jak podejrzewam, pewnie dlatego, że każdy, kto by na takie coś natrafił, poszedłby dalej, nie tylko ja. Profesor jednak podaje kilka  przykładów podobnych znalezisk z Doliny Indusu czy Mezopotamii.

Zatem, jeśli następnym razem usiądziecie do swoich ulubionych gier, przypomnijcie sobie, że nie zawsze w planszówki można było sobie pograć u kumpla, przy pizzy, czymś do picia i przede wszystkim w ciepełku pod dachem. Ale! Jeśli gry planszowe mają tak długą historię, zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Skoro mamy całą gamę tytułów, gdzie wracamy do czasów starożytnych, mamy plantacje czegoś albo podbijamy kraje czy tworzymy miasta, to wyobraźcie sobie odwrotną sytuację: że starożytni mieli gry, w których akcja rozgrywa się w latach 20. XXI wieku.

Mogło przecież być tak, że kiedyś, jak od teraz do początku naszej ery i jeszcze kawałek, gdzieś na świecie, ktoś wymyślił grę, która toczyłaby się w odległym i nie wiadomo czy w ogóle możliwym do nadejścia roku… 2022. Wyobraźmy sobie, że spotyka się grono przyjaciół i ten najmądrzejszy z nich, ale też znany z różnych niekoniecznie rozsądnych pomysłów, a może nawet pijący tajemnicze mikstury, nadpobudliwy, ale uroczy młodzianin rzecze:

– Spójrzcie… (ja już oczywiście tłumaczę ze światowego na polski) Spójrzcie! Oto gra, którą wymyśliłem! Okrutne losy czekają ludzkość za 4 tysiące lat! Metalowe, wielkie skrzydlate potwory będą latać za ocean! Ludzie będą mieć broń dalekiego zasięgu, a w każdej wiosce będzie więcej niż jeden doktor… (czy tam szaman…) i będziemy teraz w to grać!”.

Mogło tak być. Oni wtedy, to skąd mogli wiedzieć… ale my teraz wiemy, że fabuła gry osadzonej bądź co bądź na początku XXI wieku miała wiele wciągających możliwości i pułapek! Mogli wymyślać, że można rzucić kartę zarazy i wszyscy pozostali uczestnicy muszą mieć kartę maseczki, bo jeśli nie, to nie mogą opuszczać swoich stref zamieszkania przez dwie kolejki. Na przykład, bo wymyślam na szybko.

Byłyby też oczywiście dobre karty. Wprawdzie nie wszystko można było przewidzieć wtedy, nie wiedzieliby na przykład jak obecnie robi się karierę, ale dobre karty też by były. Na przykład: „Twój ojciec zakumplował się z sędzią i na dziękczynnej gonitwie wygrał wyścig o barana. Za barana w skupie otrzymujesz 5 monet, a pozostali gracze oddają ci po 3 monety od każdej posiadanej owcy”. I coś by się w tej grze przynajmniej działo.

Ale byłyby też takie cztery karty – czarne jak smoła. Z tego jedna opatrzona numerem 2021, druga numerem 2022 i jeśli ktoś by na nie trafił, to surowce i energia drożałyby o kilkaset procent. Nikogo nie byłoby stać na grę dalej. Byłby koniec, bo wszyscy albo by zamarzli albo nie mieliby co jeść.

Trzecia czarna karta miałaby napis „Inflacja”.

A czwarta?

Jaka mogłaby być?

Z tym was zostawię, to zadanie domowe dla chętnych.

Czwarta …. czarna karta….

 

Autor Michał Czarnecki, Radio Akadera, autor cyklu felietonów „Studenckie prorytety”
* Oman to jedyne państwo na „O”. Przy odrobinie szczęścia i niewiedzy pozostałych graczy, można za to zgarnąć 15 punktów w „Państwa i Miasta”, jednak nie przejmujcie się, jeśli wszyscy zasłużycie na skromne 5. To ostatecznie dobrze świadczy o ludziach, którymi się otaczacie!

 

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.