Granty pozwalają na zbudowanie zespołu
Dzięki grantom robię dobre badania i to one są celem mojej pracy, a nie zdobycie doktoratu czy habilitacji. Stopnie przychodzą „przy okazji” – mówi dr Piotr Guzowski w rozmowie z Geekstok.
Część trzecia wywiadu
Czy wykształcenie i praca w Białymstoku – jest jakimkolwiek ograniczeniem?
Myślę, że badaczowi z Białegostoku jest zdecydowanie trudniej zaistnieć w szerszym świecie akademickim, niż młodym naukowcom z dużych ośrodków. Nie mamy tak dobrych bibliotek jak największe uniwersytetu w kraju, nie mamy czasopism, które dawałyby nam dużo punktów, ani środowiska, za którym stoi np. kilkusetletnia tradycja. Kiedyś też, przy pierwszym moim starcie w konkursie grantowym, jeden z recenzentów napisał wprost, że mój pomysł jest świetny, ale ośrodek, z którego pochodzę, nie gwarantuje sukcesu projektu. Nie jest to jednak przeszkoda „nie do pokonania” a i reguły konkursów, przynajmniej w Narodowym Centrum Nauki, są bardziej transparentne. Ponadto praca, cierpliwość i konsekwencja pozwalają na zbudowanie „nazwiska” w świecie nauki. Przecież w Białymstoku pracuje wielu znakomitych badaczy, którym pochodzenie czy afiliacja „nie ciąży”, a wręcz odwrotnie, zbudowali oni, prócz swojego autorytetu naukowego, również prestiż ośrodka w swoich dziedzinach. Zresztą naukowcowi w XXI w., z rosnącym dostępem do baz danych czy publikacji online, nie wypada mówić, że miejsce zamieszkania czy pochodzenia jest straszną przeszkodą. Widać jednak ewolucje w środowisku naukowym, ja należę do pokolenia, które mimo podróży naukowych po całym świecie jednak wraca do rodzinnego miasta, w którym trzymają nas różnorakie korzenie. Młodsi badacze mają większa łatwość w adoptowaniu się do pracy w nowych miejscach, a może zmieniający się system finansowania nauki ich do tego zmusza i zachęca.
Co dają granty? Czy warto o nie walczyć?
W polskim systemie akademickim wciąż miejsce w szeregu i hierarchii wyznacza stopień i tytuł naukowy. Samodzielnym badaczem czy wręcz pełnoprawnym „człowiekiem” na uczelni zaczynasz być dopiero po habilitacji. To widać i czuć w każdej instytucji naukowej w kraju, a czego nie ma np. w krajach anglosaskich, gdzie samodzielność naukową zdobywa się po doktoracie. Pierwszy grant zdobyłem już jako magister i do dziś finansowanie zewnętrzne daje mi wolność prowadzenia badań bez względu na lokalne, zmieniające się czasem dynamicznie, warunki organizacyjno-ekonomiczne. Dzięki grantom robię dobre badania i to one są celem mojej pracy, a nie zdobycie doktoratu czy habilitacji. Stopnie przychodzą „przy okazji”. Nie wiem, czy to jest najlepszy pomysł na karierę akademicką, ale na pewno sposób na pracę naukową. Oczywiście nie wszystkie konkursy przynoszą sukces, ale nie można się poddawać, a w recenzjach projektów, które nie zyskały finansowania, można dostać szereg uwag pozwalających poprawić projekt. Granty pozwalają też na zbudowanie zespołu badawczego niezależnie o miejscowych sympatii i antypatii na wydziale czy w instytucie. Pozwalają na niezależność i finansową i niewikłanie się w naturalnie występujące w każdym środowisku, także naukowym, układy towarzyskie. Cieszę się, że dzięki naszym projektom można było dać stypendia i zaprosić do zespołu doktorantów, którzy choć są bardzo zdolni i pracowici, ze względu na niż demograficzny i sytuację kadrową wydziału i instytutu, nigdy nie trafiliby do pracy akademickiej.
Dr Piotr Guzowski
Instytut Historii i Nauk Politycznych Uniwersytetu w Białymstoku
Sekretarz naukowy Centrum Badań Struktur Demograficznych i Gospodarczych Przednowoczesnej Europy Środkowo-Wschodniej Uniwersytetu w Białystoku
Zakład Atlasu Historycznego, Instytut Historii im. Tadeusza Manteuffla Polskiej Akademii Nauk
Rozmawiała Magdalena Gołaszewska