Jak co roku w Białymstoku, czyli Jesień z Bluesem
Mieszkając kilka lat w Białymstoku, nie trzeba być prorokiem, by wiedzieć, że koniec listopada łączy się z początkiem festiwalu Jesień z Bluesem. Festiwalem, który istnieje już ładnych kilka dekad, a gdyby nie dziwne koleje losu, w tym roku odbywałby się po raz 44. Ale i liczba 37. lat festiwalowych musi robić i robi wrażenie.
Festiwal Jesień z Bluesem zmieniał się i ewoluował. Na początku zalewał muzyką niemal cały klubowy Białystok. Blues grał w Klubie Herkulesy, w ACK Sepularium, czyli nieczynnym dziś piwnicznym Spodku przy ulicy Dąbrowskiego, w genialnie położonej „Promenadzie” w piwnicy przy Lipowej 4 no i oprócz sali kina Forum także w Klubie Rozrywki Krąg, tak tym fantastycznym obiekcie, unikalnym w skali Polski, który już nie istnieje. A propos nie istniejących obiektów – jeden z najciekawszych festiwali, z prawdziwymi gośćmi z USA, miał miejsce w hali Jagiellonii przy ulicy Jurowieckiej. Łza się w oku kręci? Swego czasu i Klub Gwint w ramach Jesieni z Bluesem gościł na przykład śpiewającą jazzowe standardy Ewę Bem. Teraz w Gwincie króluje hip hop, ale kto widział świetny film „Cadillac Records” ten zdaje sobie sprawę, że hip hop w jakiś sposób jest spadkobiercą także i bluesa.
W tym roku na aż tak współczesne fuzje może nie mamy co liczyć, za to jak od ładnych kilku lat Jesień z Bluesem rozpocznie się od koncertu muzyki gospel. „Africa Gospel Project”, jak przystało na prawdziwych śpiewaków, zaczynał od śpiewania podczas nabożeństw kościelnych, na ślubach czy świeckich uroczystościach, potem zaczął koncertować także w innych miejscach. Zaśpiewają zatem i w kinie Forum. Dwa główne dni festiwalu to oczywiście piątek i sobota. W tym roku Elżbieta Puczyńska, od lat przygotowująca imprezę w Białostockim Ośrodku Kultury, postawiła na muzyków z Europy. Po covidowej przerwie i ubiegłorocznym – „polskim” festiwalu, w piątek w Forum grają na przykład The Cinelli Brothers. Włosi, którzy postanowili robić karierę w Wielkiej Brytanii i czynią to z powodzeniem. A że w Białymstoku grali już i Włosi i Brytyjczycy – takie dźwięki powinny być dla naszych uszu bardzo przyjazne. Micke & Lefty feat. Chef z Finlandii wracają do Białegostoku. Jak zawsze oddani bluesowi, weseli i bardzo sprawni muzycznie. Ciekawie gra i śpiewa Bai Kamara Jr. Dorastał w Wielkiej Brytanii, ale od ponad 25 lat mieszka w Brukseli, jest synem byłej ambasador Sierra Leone w Belgii. Jego muzyka to mieszanka wpływów soulu, bluesa, funku, R&B i jazzu. I właśnie w soulowej odsłonie brzmi dla bluesowych wyjadaczy najbardziej atrakcyjnie.
W sobotę, już o godzinie 11, wirtuoz harmonijki ustnej Bartek Łęczycki na spotkaniu edukacyjno-muzycznym w Centrum im. Ludwika Zamenhofa z tym instrumentem muzycznym chce zapoznawać dzieci i młodzież. Z kolei w świat archaicznego bluesa w całkiem nowej klubokawiarni Duży Pokój już o godzinie 13 wprowadzą fanów Marek Jakubowski, bluesowy entuzjasta, który opowie o historii najstarszych bluesowych nagrań w Stanach Zjednoczonych, Romek Puchowski zagra specjalnie na tę okazję przygotowaną pieśń, a Jędrzej Kubiak, znany mistrz gitary fingerstyle, tym razem wystąpi jako właściciel maszyny nagrywającej płyty winylowe. Słuchacze będą mogli zobaczyć, jak przed II wojną światową rejestrowano dźwięk na płyty!
W sobotę w kinie Forum grają dobrze znany w Białymstoku Amerykanin Dustin Arbuckle ze swoim nowym zespołem, Big Creek Slim Trio z Danii a wieczór zwieńczy Irlandka Kaz Hawkins. Ale bez obaw – nie będzie śpiewała folku. Kiedy z ogarniętego wojną domową Belfastu wyjechała do Francji, chciała kontynuować przygodę ze śpiewaniem w barach. Dojrzewając poznała piosenki Etty James, tak tej wokalistki, w którą w „Cadillac Records” wcieliła się Beyonce, by zacząć śpiewać utwory z jej repertuaru, a także królowej soulu Arethy Franklin i… Joe Cockera. Kaz Hawkins głos ma jak przysłowiowy dzwon, a i werwy jej nie brakuje, zatem liczymy na fantastyczną wymianę energii. A jeśli ktoś nie będzie chciał za wcześnie wracać do domu, w kawiarni Fama przed północą koncert zaczną Blues Fighters, zwycięzcy konkursu Polish Blues Challenge 2023. W zespole złożonym z wytrawnych muzyków wokalistą jest słyszany kilkanaście dni temu w pubie 6-ścian Chuc Frazier.
W niedzielę żegnać się z bluesem będziemy w kawiarni Fama akustycznym graniem harmonijkarza Bartka Łęczyckiego z grającym techniką fingerpicking Łukaszem Jemiołą. A komu grania będzie mało, niedzielny wieczór może spędzić w Zmianie Klimatu na koncercie trzech, a jakże, niezwykle klimatycznych formacji – Starsabout, Feral Atom i Seasonala.
W Białostockim Teatrze Lalek wyprzedany „Hotel Ritz. Musical’. Za to na dzieci czekają Robot i Motylek” oraz świetnie zainscenizowana „Bajka o rybaku i rybce”. Teatr Dramatyczny Przypomina rewelacyjnego „Boga mordu” i bulwarówkę „Boeing, Boeing”.
Na wystawę fotografii Jakuba Jaroszewicza pod wiele mówiącym tytułem „Białostoccy rzemieślnicy” zaprasza od piątku Centrum im. Ludwika Zamenhofa, zaś Galeria Fotografii Galerii im. Sleńdzińskich w piątek otwiera wystawę Kamila Śleszyńskiego „Uroki”. Białostocki fotograf chce opowiedzieć obrazem o międzypokoleniowej traumie – fotografami wykonanymi współcześnie i archiwalnymi zdjęciami z rodzinnego albumu. W niedzielę – wstęp do galerii przy ul. Wiktorii 5 – bezpłatny.
W kinach trwa wysyp premier. Od ubiegłego tygodnia można zastanowić się jak podzielić czas pomiędzy „Chrzciny” z Katarzyną Figurą i całą plejadą męskich gwiazd, bardzo wysmakowanym, ale i krwistym „Menu” lub skusić się na historię o parze kanibali. W filmie „Do ostatniej kości” gra między innymi Timothee Chalamet, a sama historia osadzona została w konwencji kina drogi. A zatem… w drogę
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz