Kelly i Zach Weinersmithowie – Miasto na Marsie

Kelly i Zach Weinersmithowie – Miasto na Marsie

Czy możemy skolonizować kosmos, czy powinniśmy to robić i czy naprawdę mamy to dobrze przemyślane pytają Kelly i Zach Weinersmithowie w niezwykle zabawnej i erudycyjnej książce „Miasto na Marsie”. Odpowiedzi łatwo się domyślić.

Nawet jeśli ktoś nie pamięta, to na pewno zna obraz i słowa „To jest mały krok dla człowieka, ale wielki skok dla ludzkości” , jakie wypowiedział amerykański astronauta Neil Armstrong po zejściu z lądownika na powierzchnię Księżyca 21 lipca 1969 roku. Minęło pół wieku, możni tego świata co i rusz wysyłają w kosmos wahadłowce, a jednak na razie nie wybierzemy się na żadne księżycowe city break. Tym bardziej na Marsa. I nie chodzi tu li tylko o odległość czy tak popularną w sferze science fiction hibernację. Człowiek to jednak ani nie żółw ani jeż, choć ssak. Tyle, że zdecydowanie ziemski.

Wróćmy do przekazu z 1969 roku. Astronauci nie mieli problemu z grawitacją, wręcz przeciwnie. Ale szybciutko wrócili na Ziemię. Według najmniej skomplikowanych badań naukowych przebywanie przez kilka miesięcy w stanie nieważkości spowoduje odczuwalne ubytki gęstości kości, kłopoty z ciśnieniem i wiele, wiele innych. A oddziaływanie promieniowania kosmicznego?

Jako, że Kelly i Zach Weinersmithowie jako osoby dorosłe, a przy tym małżeństwo, mogą dość swobodnie dywagować na tematy seksu w kosmosie – i ten rozdział, choć niezwykle zabawny i na swój sposób wizjonerski, również dowodzi, że ani to za bardzo możliwe, ani tym bardziej konsekwencje mogą być nieprzewidywalne. Bo jak w stanie nieważkości zarodek zachowa się w macicy, co owa grawitacja może uczynić z płodem, jak przebiegłby poród, kiedy eksperymenty na zwierzętach dowodzą, że nasze organy mogą zachowywać się nawet podczas prostych operacji w sposób nieprzewidywalny.

A kosmiczne prawo, miasta zamkniętego obiegu – czy to wszystko zadziała? Bez badań naukowych, li tylko przy pomocy wyobraźni, można w niejedno uwierzyć. Naukowo – czas jeszcze wiele dziesiątek lat badań, zanim człowiek bez strachu wyruszy by kolonizować kosmos. Oglądając kolejne gwiezdne wojny i zamieszkałe przez dziwne stwory planety na kinowych ekranach warto pamiętać o naukowych faktach. I choć konkluzje nie napawają kosmicznym optymizmem – „Miasto na Marsie” czyta się wyśmienicie. Prawda potrafi dać satysfakcję.

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

Kelly i Zach Weinersmithowie – Miasto na Marsie

przełożyła Dorota Konowrocka-Sawa

Wydawnictwo Insignis

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.