Kto jest artystą?

Dr hab. Waldemar Regucki, prof. PB

Czy dziś słowo artysta jeszcze coś znaczy? Czy trzeba zgłębiać wszelakie nauki, studiować latami, a może wystarczy zatrudnić się w jakiejś akademii… paznokcia? Przecież zdobienie człowieka jest w końcu bardziej odpowiedzialną pracą niż li tylko zdobienie  ścian albo jakieś komedianctwo?

Ale dość żartów – mnożą się nam i domorośli autorzy książek przez niektórych zwani od razu pisarzami, autorzy pyszności przyrządzanych na oczach telewidzów z miejsca mogą pieczętować się co najmniej herbem zielona pietruszka, a publiczność niczym smok wawelski rzuca się na owe sztuki z łapczywością kulturalnych neofitów. A tymczasem tuż obok świątyni zakupów, także obfitującej w kantorki z wszelakimi smakowitościami, w zabytkowej willi pamiętającej carskie czasy bez rozgłosu pojawiają się „Cyno_grafy”. Na pierwszy rzut ucha winny mieć one jakiś związek z grafiką… Bingo!

Po pierwsze ich autorem jest Waldemar Regucki – absolwent Wyższej Szkoły Grafiki i Sztuki Książkowej w Lipsku. Ale po drugie – to dr hab. Waldemar Regucki, prof. PB. A zatem – jak łatwo         się domyślić – ma w sobie gen wynalazcy. Bo cynografy, jakimi zajmuje się od połowy lat 90. XX wieku to jego własny wynalazek. To technika graficzna, której podłożem są w miejsce papieru – metalowe płyty. Jego grafiki nie są odbitkami wytwarzanymi w tysiącach sztuk, ale unikatowymi, pojedynczymi egzemplarzami. Artysta wykorzystuje sobie tylko znane procesy przetwarzania materiału, uzyskując szeroką gamę właściwości: barwę (bez użycia farb, poprzez oddziaływanie na podłoże chemikaliami), plastyczność metalu czy efekt naturalnej faktury i procesu rdzewienia. Kiedy chce – wytrawia kwasem reliefy, innym razem gorącą cyną nanosi na swoje grafiki na blasze wszelakie wypukłości.

Wszystkie te, zarówno uzyskane konsekwentnie, jak i zupełnie przypadkowe zmiany, składają się na kompozycję obrazu, stając się środkiem artystycznego wyrazu. Pełna wypukłości i zadrapań faktura oraz warstwa znaczeniowa „zapisywanych” cynografów Waldemara Reguckiego nadają im charakter obrazów-znaków, a zawarty w nich przekaz jest wielopoziomowym komunikatem.

A przy tym – profesor Regucki od lat na Wydziale Architektury Politechniki Białostockiej uczy grafiki edytorskiej, liternictwa, projektowania plakatu czy znaku. Jego autorską wystawę we wspomnianej carskiej willi, dziś będącej siedzibą Muzeum Rzeźby Alfonsa Karnego przy ulicy Świętojańskiej wraz z muzealnikami przygotowała Politechnika Białostocka!

Teatr Dramatyczny proponuje zawodową bulwarówkę „Pomoc domowa”, Białostocki Teatr Lalek nie zapomina o najmłodszych i zaprasza na „Ślimaka” bądź „Palko”. Starsi zaprosili się sami i znów na „Hotel Ritz. Musical” biletów brak.

Świeże spojrzenie na „Liryki lozańskie” w formie koncertu proponuje Teatr Wierszalin, zaś niezależny Teatr Wolność zaprasza na wizjonerskiego „Księcia”.

Do Oscarów jeszcze sporo czasu, a w kinach trwa wysyp nowości. Trzeba mieć iście smocze trzewia, by wszystko to strawić. Fani biografii muzycznych mogą zapolować na „Priscillę”, czyli romans życia czy raczej z życia Elvisa Presleya, Zupełnie innego rodzaju miłość pojawia się w filmie „Dobrzy nieznajomi”, a do wyboru mamy jeszcze na przykład „Opadające liście” – o miłości kasjerki i robociarza alkoholika. No i w ramach walentynkowego zgłupienia jest na przykład „Miłość jak miód”. Tak, to tytuł filmu.

Powrót do lat dziecinnych dzisiejszym 50-latkom proponuje kino Forum, które zamierza na dużym ekranie, z oryginalnych taśm filmowych o szerokości 35 mm wyświetlić w weekend dwie części „Akademii Pana Kleksa” – „Przygodę księcia Mateusza” i „Tajemnicę golarza Filipa”. Dowcipów o ptasich odchodach nie przewiduje się…

Za to wiece prawdopodobne jest dostrzeżenie przez międzynarodową krytykę – pięć nominacji do Oskarów obrazu „Strefa interesów”. Kto nie słyszał jeszcze, o jakie interesy chodzi, winien zawczasu wiedzieć, że rzecz tyczy komendanta obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau. Podobno wyjeżdżając z miejsca masowych mordów wywiózł kilka wagonów dóbr, wrócił tam 16 kwietnia 1947 roku by zawisnąć na szubienicy, którą do dziś można zobaczyć na terenie obozu muzeum.

Opera i Filharmonia Podlaska na głównej scenie kończy prezentację operetki „Baron cygański”, zaś scena kameralna przygarnęła Katedrę Pedagogiki Wokalnej Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina, Filii w Białymstoku. Dla niej dr hab. Paweł Chomczyk singspiela „Bastien i Bastienne” skomponowanego przez Wolfganga Amadeusza Mozarta w roku 1768! Kompozytor miał wówczas zaledwie 12 lat.

W niedzielę muzyka Astora Piazzoli będzie rozbrzmiewać w Nie Teatrze, zaś swoje przeboje w formie koncertu życzeń zaśpiewa w klubie muzycznym 6-ścian Marcin Styczeń. W poniedziałek w Nie Teatrze w repertuarze szekspirowskim wystąpi Andrzej Seweryn, zaś we wtorek przy Warszawskiej zamelduje się blues rockowe trio z Phoenix The Black Hole. Ze swoją akademią amerykańskiego grania wracają do Białegostoku zaledwie po roku! Bo dziś słowo artysta – niejedno ma imię

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.