Monodramy na weekend
Dr Łucja Grzeszczyk i Marek Cichucki to aktorzy białostockich teatrów. Ona jest pełnomocnikiem dziekana Akademii Teatralnej w Warszawie, Filii w Białymstoku ds. kierunków, on – aktorem, który po flircie z dyrektorowaniem w Raczkach wrócił na scenę Teatru Dramatycznego w Białymstoku. Obydwoje są głodni aktorstwa. I obydwoje w tym tygodniu sycą swój głód sceny, a widzom oferują bezpośredni kontakt ze sztuką teatru.
Sztuką tą najbardziej intymną, z monodramem. Sztuką najtrudniejszą, bo w sposób artystyczny chcącą zatrzymać uwagę widza na kilkadziesiąt minut. I nie ma to nic wspólnego z bardzo popularnym stand upem. Aktor w monodramie może się rodzić, umierać, przeżywać niezwykłe historie. Może zbudować cały swój świat i, jeśli uda się wciągnąć do niego widzów, ma szansę na sukces.
Historia zna wiele wspaniałych monodramów, grali je najlepsi z najlepszych. Krystyna Janda, Andrzej Seweryn, Jerzy Stuhr, Jan Peszek. Zwykle sięgają po literaturę, ufni w potęgę słowa, dodając od siebie talent interpretacji, tę ulotną sztukę sceny. Od środy, na deskach Białostockiego Teatru Lalek rozbrzmiewają „Pustostany” – pisarski debiut Doroty Kotas. Debiut o tyle niezwykły, że książka zdobyła w 2020 roku trzy bardzo ważne nagrody: Nagrodę Literacką Gdynia 2020, Nagrodę Conrada 2020 za najlepszy debiut literacki i Nagrodę Literacką im. Witolda Gombrowicza 2020.
Po tę książkę sięgnął Waldemar Wolański, urodzony w Białymstoku aktor, reżyser i dramaturg, przez kilkanaście lat dyrektor naczelny i artystyczny Teatru Lalek Arlekin w Łodzi. Z tekstem na scenie samotnie mierzy się dr Łucja Grzeszczyk – aktorka niezwykle charakterystyczna, utalentowana, wyjątkowa. A nawiązując do brawurowej premiery „Zemsty” sprzed kilku dni w reżyserii Pawła Aignera – u niego chciała zagrać cokolwiek: tuman kurzu, kaktusa, pieska preriowego. A kim będzie w „Pustostanach”? Formalnie to zbiór nieco surrealistycznych opowiadań, książka o tym, jak się mieszka w domu z widokiem na kulę ziemską, czym można się pożywić w mieszkaniach zmarłych sąsiadów, jak się czuje pani w kiosku Ruchu i kto kradnie spod domów azalie. W niezwykłej scenografii i z muzyką Marcina Nagnajewicza.
Marek Cichucki, jeszcze jako aktor Teatru Nowego w Łodzi podbijał publiczność sztuką belgijskiego dramaturga „Belfer”. To historia nauczyciela wykładającego literaturę w szkole dla tak zwanej trudnej młodzieży. Praca, wykonywana dotąd w poczuciu misji, zmienia się stopniowo w pełną nerwów grę, gdy codziennie przychodzi mu stawiać czoło uczniom mającym za nic wszelkie ideały. Codzienna trauma, balast wypowiadanych w próżnię słów, jarzmo niesione przez lata, ma w spektaklu swój zaskakujący finał. Pewnego dnia Belfer chwyta za broń… Skazany na dożywocie, w ramach resocjalizacji występuje w teatrach, domach kultury i szkołach, opowiadając o swoim życiu. Oto prowokacyjny, ale jakże dramatyczny, punkt wyjścia. Monodram nagrodzony Grand Prix na VIII Ogólnopolskim Przeglądzie Monodramu Współczesnego w Warszawie w 2010 roku zobaczymy 11 czerwca na deskach Nie Teatru.
W sobotni wieczór tę niewielką scenę w sercu miasta opanują młodzi aktorzy, którzy reżyserowani przez młodszą koleżankę i kolegę Cichuckiego z Dramatycznego – Kamilę Wróbel- Malec i Dawida Franciszka Malca zagrają „Footloose, wrzuć luz!”, czyli spolszczony musical zamieniony w inscenizowany koncert przez Białostocką Akademię Musicalową. Przez niewielką scenę przewinie się aż 18 postaci – młodych i dorosłych w 90 minutowym show. Twórcy zaplanowali dwa pokazy o 18.30 i o godz. 21.
Dawid Malec pojawi się też w kameralnym spektaklu „Motyle są wolne” Teatru Dramatycznego – warto zobaczyć. Nie można przegapić wznowień na scenie Teatru Wierszalin sztuki „Bóg Niżyński”. Reżyserowany przez Piotra Tomaszuka Rafał Gąsowski daje popis scenicznego obłędu, w jaki popadł jego bohater. I jak zawsze – wszystko utrzymane jest w niepowtarzalnej wierszalińskiej estetyce bliskiej modlitewnym rytuałom Wschodu.
W tym tygodniu do kin wchodzi film „Transformers: Przebudzenie bestii”. Kto te światy zna – pewnie połapie się w tym science fiction przeniesionym z komiksów na ekrany multipleksów.
Nieco mniejszego formatu wizualnego jest najnowszy film braci Dardenne „Tori i Lokita”. Tytułowa para to dzieciaki, które uciekły przed przemocą i biedą z Afryki Zachodniej do Belgii, by ułożyć sobie życie. Ale choć czasy się zmieniają, nigdzie nie brakuje gangsterów, którzy zechcą wykorzystać niepewne swoich praw dzieci. Film dostał nagrodę specjalną w 75-lecie festiwalu w Cannes i Nagrodę Publiczności na Europejskim Festiwalu Filmowym w Sewilii w roku 2022. Film jakże aktualny.
Aktualny, choć tworzony na Krecie w latach 2013 – 2022, jest photobook Bartka Warzechy „Rdza” – pokłosie wystawy, jaką można było zobaczyć w Galerii Fotografii Galerii im. Sleńdzińskich. 10 czerwca będzie miała miejsce premiera drukowanej wersji wystawy. Ekskluzywne wydawnictwo to poruszający, subiektywny dokument o przemijaniu. O tym, jak złudne są wyobrażenia o idyllicznej krainie. Warzecha nie daje się zwieść blichtrowi wakacyjnego kurortu, wręcz przeciwnie – pokazuje, co kryje się pod kolejnymi warstwami maskującej farby.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz