Nasz własny festiwal filmowy
Ani się obejrzeliśmy, a już po raz 16. ruszył Międzynarodowy Festiwal Filmów Krótkometrażowych Żubroffka. A któż nie lubi festiwali?
Od pewnego czasu mamy już nie tylko festiwale muzyczne, teatralne czy literackie, ale nawet czekolady, czy kawy. Pewnie gdyby dobrze poszukać znalazłby się i festiwal asfaltu albo płytek ceramicznych. Ale dość żartów. Przecież jeszcze w XX wieku Białystok był filmową potęgą. No może nie na miarę Hollywood ani nawet obrazów pokroju „Kac Wawa”, ale takie już „Fikcyjne pulpety” albo apokaliptyczne obrazy ekipy jaką umiał zmobilizować tylko Piotr Krzywiec i widowiskowe premiery do dziś pozostają w pamięci fanów niezależnego kina. Trudno zatem się dziwić, że skoro od tylu lat atakuje nas filmowe Podlasie, narodziła się i Żubroffka. I ma się od wielu lat doskonale.
Bo w tym festiwalu nie chodzi wyłącznie o nagrody. Chodzi o poczucie swego rodzaju wspólnoty, jakiej nigdy nie doświadczymy oglądając kompulsywnie seriale w domowym zaciszu. Kiedy można poczuć zapach kina studyjnego, gaśnie światło zaczyna się to nieuchwytne coś, co można nazwać magią kina. A że organizatorzy festiwalu kochają kino, to nad wyborem zestawów, jakie zostaną poddane ocenie międzynarodowemu jury pracują całymi tygodniami. Tak, zgadliście – oni muszą to obejrzeć i podjąć pierwsze, często najtrudniejsze decyzje. Ale potem cieszymy się filmami z całego świata w konkursie Cały ten świat, oglądamy krótkie polskie fabuły, filmy dokumentalne, zaglądamy za wschodnią granicę, rankiem jemy śniadania przy kinie hiszpańskim czy bułgarskim, a wieczorami bawimy się do upadłego przy muzyce XXI wieku w kawiarni Fama. Ale zanim doczekamy ogłoszenia werdyktu jury zaplanowanego na niedzielę, 11 grudnia, po godzinie 19, warto zanurzyć się w festiwalowe propozycje albo przekonać się jaki potencjał tkwi w białostockich filmowcach.
Kiedy krótkometrażowa animowana „Katedra” autorstwa Tomasza Bagińskiego była nominowana do Oskara, wszyscy usłyszeli o studiu Platige Image. Ale czy pamiętamy, że współzałożycielem dzisiejszej międzynarodowej spółki i przewodniczącym jej rady nadzorczej jest białostoczanin Jarosław Sawko. Spotkanie podsumowujące ćwierćwiecze Platige Image w ramach festiwalu Żubroffka rozpocznie się w niedzielę o godzinie 16.15 – oczywiście w kinie Forum.
Pozostając w kinie, tym bardziej artystycznym, warto polować na seans „Do ostatniej kości”. Choć to najnowsza produkcja pokazująca świat niemal współczesnych kanibali, to ukazana z zupełnie innej perspektywy. To bardziej kino inicjacyjne, opowieść o dojrzewaniu głównej bohaterki. Grają dziś 28-letnia Taylor Russel a partneruje jej Timothée Hal Chalamet. Mimo nieuniknionego rozlewu krwi, ogląda się wyśmienicie – oczywiście w kinie. W tym tygodniu najciekawszą premierą może być „Kobieta na dachu” Anny Jadowskiej. 66-letnia Dorota Pomykała za rolę 60-letniej położnej, która zdesperowana napada na bank dostała w tym roku Złote Lwy na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.
W tym tygodniu swoją przygodę z Akademią Teatralną w Warszawie, a właściwie jej filią w Białymstoku powoli kończą studenci IV roku kierunku aktorskiego. Od soboty w Teatrze Szkolnym im. Jana Wilkowskiego będą wystawiać spektakl dyplomowy „Austeria” – autorstwa i w reżyserii seba majewskiego, nota bene absolwenta reżyserii białostockiej filii. Przypomnijmy, że to właśnie on reżyserował w Teatrze Wierszalin „Prawiek i inne czasy” według Olgi Tokarczuk. Jak ułożyła się praca ze studentami? Teatr Szkolny planuje nie zdejmować sztuki z afisza do połowy lutego.
Ze względu na sytuację w Ukrainie na razie nie wiadomo, czy polsko-ukraińską „Inwazję” według Maliny Prześlugi będzie można jeszcze zobaczyć w Białymstoku. Widzowie premierowych pokazów byli poruszeni artystycznym zobrazowaniem wojennych traum ukraińskich kobiet. Na razie białostoccy i ukraińscy aktorzy zagrają dwa spektakle w teatrze miejskim w Olicie na Litwie.
Białostoccy widzowie mają za to szansę uśmiechnąć się na nieźle zagranych „Chłopcach” według Stanisława Grochowiaka albo ruszyć do wspomnianego Teatru Wierszalin na bardzo udane „Ballady i romanse”. Śmiechu i pozytywnych emocji z odczytania klasyki nie zabraknie.
Białostocki Teatr Lalek w tym tygodniu dopieszcza najmłodszych. Na scenę powracają „Ślimak”, „Lenka” oraz „Jaś i Małgosia” – każdy wizualnie piękny, zabawny i z mądrym przesłaniem. Koncertowo – w piątek za pulpitem dyrygenckim przy Odeskiej stanie Ruben Silva by poprowadzić Koncert wiolonczelowy h-moll op. 104 Antonina Dvořáka i III Symfonię F-dur op. 90 Johannesa Brahmsa. Partie solowe na wiolonczeli wykona Maciej Kułakowski. W niedzielę, na bałkańskie mikołajki z zespołem Sarakina, zaprasza pub 6-ścian. Warto
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz