OK boomer, czyli niedaleko pada jabłko od jabłoni
Fisz i Emade, czyli Bartek i Piotr Waglewscy pojawią się w niedzielę przed Pałacem Branickich w drugim dniu Białystok New Pop Festival 2022. I nie będzie to jedyny festiwal, jakim tego dnia będzie żyło miasto. Bo przecież od czwartku mamy Wschód Kultury/Inny Wymiar.
Koincydencja? Zrządzenie losu? Niekoniecznie. Po prostu – idealny termin – koniec wakacji. I też alternatywa – bo jeden festiwal jest bezpłatny, za wstęp na drugi trzeba zapłacić. Ale na szczęście New Pop to bardzo pojemne hasło, trochę takie wszystko i nic. I bez urazy – po prostu władowanie do jednego worka rockowej, a po części i odnoszącej się do folku, Szeptuchy z rapującym Pezetem i obdarzoną pięknym głosem Natalią Szroeder właśnie tak wygląda. A wszyscy oni będą prezentowali się w niedzielne popołudnie i wieczór przed Pałacem Branickich właśnie w ramach przeniesionego na koniec wakacji dwudniowego festiwalu. Zagrają też zapamiętany z bardzo żywiołowego koncertu podczas ubiegłorocznego festiwalu Up To Date Zdechły Osa i rapujący Tymek. I będzie też młode pokolenie Waglewskich.
O Wojciechu Waglewskim słyszał chyba każdy fan muzyki popularnej w Polsce. Wszak od czasu, kiedy objawił się wokalnie na płycie „I Ching” śpiewając „Ja płonę” poczuliśmy, że mamy do czynienia z osobowością. Nie wybitnym wokalistą, nie przebierającym palcami po strunach wirtuozem, tylko postacią z wielką charyzmą i mnóstwem emocji do przekazania. Kiedy debiutował Fisz, mimo konsekwentnego posługiwania się pseudonimem i tak dziennikarze muzyczni przypominali, że Bartek jest synem Wojciecha Waglewskiego. Podobnie jak parający się tworzeniem muzyki i grą na perkusji Emade, czyli Piotr. I kiedy zaczęli nagrywać, wydaje się że ojciec nie ma się kogo wstydzić. Kiedy Fisz na najnowszej płycie „Ballady i romanse” na przykład w utworze „Dresiarze w garniturach” opowiada o ludziach, którzy są „w polityce, w firmach i w biurach, w szpanerskich klubach – bandyci na autostradach i tam, gdzie wycinają drzewa, betonem zalewają wsie i miasta”. A że sam jest już po czterdziestce – na finał mówi w „OK boomer” z ironią o ludziach z jego półki wiekowej i tych starszych. Niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Finiszujący w niedzielę festiwal Wschód Kultury/Inny Wymiar ma przepyszne propozycje między innymi dla najmłodszych. W altanie białostockiego meczetu, skrytego nieco w osiedlu Piasta, Grupa Studnia O. będzie przedstawiała najmłodszym w działaniach familijnych baśnie słowiańskie, tatarskie, polskie i ukraińskie. Przez dzielnicę Piaski, w czasach PRL-u zwaną po prostu Centrum II poprowadzi spacer wielbiciel miejskiej substancji Andrzej Kłopotowski, zaś spragnieni muzyki usłyszą bezpłatnie w Białostockim Teatrze Lalek muzykę z pogranicza jazzu, muzyki ludowej i improwizacji wykonywaną przez Cultural Concept Przemysława Strączka z gościnnym udziałem wirtuoza kory z Gambii, zaś po zmroku będą mogli cieszyć się brzmieniem harfy laserowej Miss God, z którą zaśpiewają wokalistki z zespołu Południce – Julita Charytoniuk, Magdalena Wieremiejuk i Maria Żynel. Wokalistki inspirujące się spuścizną kulturową regionu. Bo… niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Cały zbiór takich jabłek prezentuje od piątku Galeria Arsenał. Jak bowiem inaczej określić wystawę „Świat nie wierzy łzom. Nostalgia i trauma w sztuce Białegostoku i Podlasia”, skoro prezentuje prace urodzonych w latach 80. i 90. artystek i artystów pochodzących z regionu. I choć bezpowrotnie wyjechali z miasta, to przecież w swojej twórczości przywołują m.in. wspomnienia z dzieciństwa i historie rodzinne, jak również symbole i stereotypy kształtujące wizerunek regionu – by spojrzeć na nie na nowo, odkrywając ambiwalentną sieć znaczeń, z których utkane są podlaskie historie. Podobnie jak kolejną piosenkę Janusza Laskowskiego – „Śnił mi się rodzinny dom”.
Do rodzinnego domu wróciła też z Nepalu czy z Indii Iwona Zawadzka. Swoje najnowsze prace pokazuje na wystawie w Galerii im. Sleńdzińskich przy Legionowej 2.
W tym tygodniu wśród premier kinowych warto odnotować „Cichą ziemię” debiutantki Agi Woszczyńskiej opowiadającej o kryzysie wartości w świecie przefiltrowanym przez traumę współczesnej rodziny na wakacjach we Włoszech. Fani serii miłosnych historii odnotowują czwarty rozdział historii „After”, miłości – tej szczęśliwej i mniej udanej nie brak też w idealnej na piątkowy wspólny wieczór opowieści „Gdzie śpiewają raki”.
W niedzielne popołudnie o fanach muzyki poważnej pamięta też Opera i Filharmonia Podlaska. Jan Miłosz Zarzycki, dyrektor naczelny i artystyczny Filharmonii Kameralnej im. Witolda Lutosławskiego w Łomży poprowadzi dwie symfonie – przeboje muzyki symfonicznej. Orkiestra OiFP pod jego batutą zagra Symfonię nr 40 g-moll Wolfganga Amadeusza Mozarta (przedostatnia z cyklu największych symfonii tego kompozytora) oraz V Symfonię B-dur Franza Schuberta. I choć może Mozartowi i Schubertowi daleko do inspiracji Podlaskiem, Jan Miłosz Zarzycki jest z tej części Polski. Bo niedaleko pada jabłko…
Wybór wydarzeń w tym tygodniu nie jest łatwy, szczególnie w niedzielne popołudnie
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz