Opera czy operetka – są przeboje
Pamiętacie na jaką melodię w dzieciństwie śpiewało się „zabiłem byka, cóż to był za byk, krew z niego…” i tak dalej. Tak, to fragment Arii Torreadora z opery Carmen George’a Bizeta! Kto wie, czy nie najpopularniejszej opery na świecie? Można też nie wiedzieć, skąd to znamy, ale skoro znamy to lubimy „usta milczą, dusza śpiewa kochaj mnie”? Pod koniec kwietnia albo na początek majowego weekendu debiutanci i zawodowcy proponują w Białymstoku wielkie przeboje.
Oddajmy zatem głos śpiewającej i grającej młodzieży. Ładnych kilka wiosen temu Andrea Loss z Włoch poprowadził Zimowe Warsztaty Orkiestrowe zakończone wykonaniem symfonicznej wersji „Carmen” Geogesa Bizeta przez białostockich licealistów. W ten weekend, pod dyrekcją Kazimierza Dąbrowskiego i w reżyserii samego Wiesława Ochmana za darmo będziemy mogli w Sali Koncertowej Zespołu Szkół Muzycznych (dawna Filharmonia Podlaska),przy ul. Podleśnej 2 w Białymstoku usłyszeć projekt artystyczny „Młodzieżowa Carmen”. Z tym, że owa młodzież to już nie entuzjaści, czy uczniowie szkoły muzycznej II stopnia, ale studenci Wydziału Instrumentalno-Pedagogicznego, Edukacji Muzycznej i Wokalistyki Uniwersytetu Muzycznego im. Fryderyka Chopina Filii w Białymstoku. W projekt zaangażowanych jest ponad 20 studentów i absolwentów uczelni. Na scenie zobaczymy też 40-osobową orkiestrę symfoniczną i solistę Opery Śląskiej w Bytomiu, występującego gościnnie tenora Macieja Komanderę. „Nasza Carmen jest uwodzicielska, arogancka, wesoła, radosna i bywa zakochana” zapowiedział podczas konferencji prasowej promującej cykl koncertów maestro Wiesław Ochman. 28, 29 i 30 kwietnia koncerty rozpoczynają się o godz. 18, ale trzeba zarezerwować bezpłatną wejściówkę pod numerem telefonu 606 441 600.
A skoro już sam maestro Ochman wspomniał o zakochanych, przenosimy się do reprezentacyjnej Sali naszej Opery i Filharmonii Podlaskiej, gdzie w rolę „Wesołej wdówki” – bohaterki operetki Franza Lehara wciela się sama Grażyna Brodzińska – dusza po prostu śpiewa, usta oczywiście milczą, za to ręce same składają się do oklasków. Historia opowiedziana w „Wesołej wdówce” do pięt nie dorasta skomplikowaniu byle brazylijskiej telenoweli, za to pod względem zawartości melodii, które słyszeliśmy, ale nie sądziliśmy że pochodzą z operetki, wiele podobnych kompozycji bije na głowę.
Kto chciałby nieco zagłębić się w historię Białegostoku i przekonać się, jaka jest jego aktualna kondycja muzyczno-artystyczna może już sobie rezerwować weekend w Nie Teatrze. Otóż menadżerki tej sceny impresaryjnej zaplanowały cykl „Białostockich opowieści”. Obrazy przedwojennego Białegostoku w recitalu z warstwą wizualną i dramaturgiczną autorstwa Mateusza Karolczuka, znanego z pracy przy musicalu „Hotel Ritz” przywoła Kamila Łucja Najduk. Postać Lidii Zamenhof, najmłodszej córki twórcy języka esperanto przypomni w przejmującym monodramie „Mi estas Lidia” Paula Czarnecka. Cykl opowieści zakończy Martyna Zaniewska. W Teatrze Dramatycznym śpiewała kiedyś piosenki w spektaklu „Migdały i Rodzynki. Szkice białostockie”, kilka lat temu wydała płytę „Sen” z piosenkami autorstwa między innymi Mateusza Krautwursta, ma na swoim koncie też występy z rozlicznymi formacjami bluesowymi. W koncercie wezmą też udział zaproszeni goście: Anna Karolska, Michał Kamiński, Monika Kamińska, a także Julia Kuzyka, przy fortepianie usiądzie Kamil Barański. To wszystko w niedzielę, 30 kwietnia, o godz. 18.
Skoro już przywołaliśmy Teatr Dramatyczny, to warto zobaczyć kameralny spektakl, i to o muzyce, „Pani Pylińska i sekret Chopina”. Z ascetyczną scenografią, ale bogaty w treści autorstwa Erika-Emmannuela Schmitta. Wielbiciele klasyki mogą z kolei przypomnieć sobie opowieści czasów zarazy, czyli spektakl „Dekameron” tym razem grany w auli przy Świerkowej, czyli chyba jednak w bardziej komfortowej sytuacji niż w kinie Ton.
Białostocki Teatr Lalek najmłodszym proponuje „Karmelka” lub fantastycznego „Palko” – młodzieży i dorosłym już nagrodzoną za scenografię Pavla Hubicki sztukę „Z głową byka”. Ufam, że to nie koniec nagród dla spektaklu w reżyserii białostoczanina Roberta Jarosza.
W Teatrze Wierszalin mamy okazję, by zobaczyć przejmujące studium szaleństwa jednego z najsłynniejszych tancerzy baletowych Wacława Niżyńskiego.
Kto w miejsce opery woli gościnne progi pubu 6-ścian będzie mógł posłuchać i solowego występu bliskiego bluesowi Adama Zalewskiego i coverów bluesowych, w tym oczywiście kompozycji Tadeusza Nalepy, w wykonaniu suwalskiej formacji Dreszcz Blues Band, czy zobaczyć i usłyszeć co równolegle z pasją do kształcenia młodych informatyków zajmuje profesora Politechniki Białostockiej – innymi słowy w sobotni wieczór przyjść na potańcówkę na bałkańską nutę z zespołem Sarakina.
W kinach – dwie lekko szalone premiery. Przede wszystkim – najnowszy film Françoisa Ozona – „Peter von Kant” o zdradliwej miłości uznanego reżysera do młodego chłopca z egzotycznego kraju. W dodatku w doborowej obsadzie, bo na ekranie zobaczymy Isabelle Adjani czy Hannę Schygullę.
Jeszcze bardziej zwariowany jest, zdaje się, reklamowany oficjalnie jako dramat wojenny „Sisu” – film o walce poszukiwacza złota z Niemcami, stoczonej u schyłku II wojny światowej. Przypomina się Wam „Złoto dla zuchwałych”? Tu będzie podobno jeszcze mocniej, bo bardziej w klimacie wyczynów Johna Rambo skrzyżowanych z nieśmiertelnością Terminatora. Nie pokona go ani salwa ciężkiej artylerii, ani katastrofa lotnicza – sprawdzamy?
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz