Pikantny włoski blues

Koncert żywiołowego bluesmana, spektakle z akcją na lotnisku, w Wieczór Trzech Króli, muzyka poważna i nowa wizja Nosferatu zwiastują intensywny weekend w akademickim Białymstoku.
W czasach, kiedy jedyny porządny komputer można było zobaczyć w klimatyzowanym pomieszczeniu w budynku Politechniki Białostockiej, początkujący muzycy, szczególnie gitarzyści, swoją przygodę z graniem zaczynali od bluesa. Ba, studencką piosenkę z refrenem „Bo blues jest wtedy, kiedy człowiekowi jest źle” śpiewali nawet harcerze. No dobrze – to było w czasach, kiedy PRL rozkwitał zaciągając kredyty.
Dziś blues to nisza, ale osobiście zachęcam, by dać kredyt zaufania pewnemu Rzymianinowi. Andrea De Luca, choć urodził się w Wiecznym Mieście, ma bluesa we krwi. Od dwóch dekad gra i śpiewa z niezwykłą pasją. A że wie, iż wśród wielu podobnych wykonawców trzeba się odróżnić – za swój wiodący instrument wybrał lap steel guitar. Co to takiego zapytają studenci gamerzy czy wielbiciele podlaskiego bounce. Ano – wystarczy przestroić tradycyjną gitarę w tak zwany strój otwarty, położyć sobie na kolanach, wziąć kawałek stalowej sztabki, na palce jednej z rąk założyć pazurki i grać! A jeśli tę gitarę się zelektryfikuje, to i Hendrix może ukłoni się nisko.
Żeby nie było nudno, a z biglem, Andrea De Luca przywiezie nie tylko kilka gitar ale zagra z perkusistą, basistą i instrumentami klawiszowymi. Niedzielny wieczór w kawiarni Fama przypomni wam nie tylko gorące bluesowe lato w Suwałkach, ale wręcz przeniesie do czasów, kiedy prawdziwa, żywa muzyka, poruszała tłumy. Nie przegapcie – komputery komputerami, ale gitara chyba nigdy nie wyjdzie z łask – zwłaszcza – dobrze nastrojona.
Pozostając przy koncertach – w sobotę w Nie Teatrze Magdalena Kumorek i Maciej Tubis przypomną piosenki autorstwa Krzysztofa Komedy, w Klubie Muzycznym 6-ścian zaśpiewa zaś retropopowy Pan Savyan. W Motopubie grają: Garota, Scruda i Księżyc. W niedzielę na małej scenie Zmiany Klimaty zagra lokalny Shangri La.
Dawno już wyprzedały się koncerty Fisz Emade Tworzywo oraz Braci Figo Fagot. Co kto lubi.
W tym tygodniu czeka nas nowa premiera w Białostockim Teatrze Lalek. Spektakl Transport: Connecting Flights przenosi widzów na lotnisko – skrzyżowanie kultur i dróg, które ujawnia się jako mikrokosmos zglobalizowanego świata. Ta przestrzeń przejściowa, gdzie marzenia o nowych początkach splatają się z rzeczywistością relacji międzyludzkich, staje się potężną metaforą złożoności współczesnego społeczeństwa. Transport to międzynarodowy projekt słoweńskiego reżysera Tina Grabnara, łączący sześć teatrów z Słowenii, Polski, Estonii, Litwy i Czech. Spektakl dla młodzieży, studentów i dorosłych zagrają dr Łucja Grzeszczyk-Żukowska i Krzysztof Bitdorf.
Niemal cała obsada Teatru Dramatycznego pojawi się na scenie Kina Ton w sobotę w premierowej inscenizacji „Wieczoru Trzech Króli” według Williama Shakespeare’a. Całość reżyseruje Igor Gorzkowski.
Już w piątek, na scenie Nie Teatru, Ewa Ziętek zagra monodram „Nieostrość widzenia”. Spektakl jest opowieścią o wyjątkowej postaci Zofii Książek-Bregułowej — aktorce, poetce, łączniczce Armii Krajowej, która mimo utraty wzroku podczas Powstania Warszawskiego nigdy nie porzuciła marzeń o scenie.
Teatr Wierszalin w piątek i sobotę pokazuje inscenizowane biblijne ”Pieśni nad pieśniami”. Momentami przypominają wycieczkę do Krakowa. Muzycznie widz trafi do „Piwnicy pod baranami”, zajrzy na Szalom na Szerokiej, a nawet na seans filmowy „Zakonnicy w przebraniu”.
Zrobiło się poważnie? To wypada jeszcze dodać, że w ten sam piątek, Opera i Filharmonia Podlaska w sali koncertowej przy Podleśnej, przysłowiowy rzut beretem od domów studenta Politechniki Białostockiej, proponuje dzieła muzyki klasycznej z kontrabasem w roli głównej.
Do kin oficjalnie wchodzi „Nosferatu” Roberta Eggersa. Podobno Lily-Rose Depp, grająca w „Nosferatu” Ellen Hutter, zainspirowała się rolą Isabelle Adjani w genialnym „Opętaniu” Andrzeja Żuławskiego, zaś sam Eggers podglądał jego „Diabła”, czy polskie horrory gotyckie „Lokis” i „Wilczyca”. A myśleliśmy, że to cringe…
Do kin wchodzi także między innymi „Jeden na milion” – film o chłopaku, który ma autyzm i wrodzoną łamliwość kości, ale mimo tego, a może właśnie dzięki temu wie, że każdy dzień może być tym najlepszym.
Czy studenci lubią zespół Mikromusic? Ci z drugiego roku aktorstwa z naszej Akademii Teatralnej, tak bardzo, że 25 i 26 lutego zaśpiewają piosenki Natalii Grosiak w swoich interpretacjach w szkolnej sali widowiskowej. „Takiego chłopaka” też będzie
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz