Rejs przez Ocean… a ja nie umiałam pływać!

Jednym z wymagań do uzyskania Książeczki Żeglarskiej było zdanie testu z pływania na basenie i wykonanie skoku z trzech metrów do wody! A ja nie umiałam pływać… mówi uczestniczka rejsu niepodległości Honorata Sierocka w rozmowie z Geekstok.

 

Część pierwsza rozmowy

Jak Honorata stała się żeglarzem i znalazła się na Darze Młodzieży?

Wszystko zaczęło się od pasji moich koleżanek. Będąc w liceum popłynęły na Niebieską Szkołę na STS Fryderyku Chopinie i żeglarstwo weszło im w krew. Kiedy się dowiedziały o Rejsie Niepodległości namówiły mnie na wzięcie udziału w konkursie. Na początku był konkurs na Facebooku i zbierania głosów pod zdjęciami przedstawiającymi naszą Małą Ojczyznę.  Następnie test z wiedzy o żeglarstwie, z wybranego przez organizatorów okresu i o motywie morza w Piśmie Świętym, historycznego. 400 laureatów zakwalifikowało się na rejs i musiało zacząć przygotowania. Trzeba było spełnić szereg wymogów.

Trudne były te przygotowania? Czego musiałaś się nauczyć?

Przygotowań było sporo. W szybkim czasie musieliśmy zdobyć Morskie Świadectwo Zdrowia. Szał biegania po lekarzach i liczenie ilości pieczątek na każdym dokumencie udzielił się wszystkim. Kiedy już mieliśmy pewność, że jesteśmy na tyle zdrowi, aby móc zostać marynarzami – zostaliśmy odesłani na tygodniowe szkolenie do Gdyni. Mieliśmy tam zdobyć Książeczki Żeglarskie. Moje szkolenie odbyło w maju. Całe szczęście… Bo od czasu wygranego w styczniu konkursu,  miałam troszeczkę czasu żeby nauczyć się pływać. Jednym z wymagań do uzyskania Książeczki Żeglarskiej było zdanie testu z pływania na basenie i wykonanie skoku z trzech metrów do wody! A ja nie umiałam dobrze pływać.  Na szkoleniu mieliśmy również zajęcia z pierwszej pomocy, z użycia środków pirotechnicznych i wielu innych umiejętności przydatnych dla żeglarzy.  Przed samym rejsem musieliśmy również wykonać szczepienie ochronne na żółtą febrę. Jest ono wymagane przy zejściu na ląd w Dakarze.

Jak dotarłaś na statek? Kim byli inni uczestnicy rejsu?

Uczestnicy to ludzie z całej Polski. Żeglarze i ludzie, którzy pierwszy raz w życiu opuszczają ląd. Razem z laureatami konkursu płyną studenci Akademii Morskiej w Gdyni. Wyjazd rozpoczął się w Częstochowie, gdzie miała miejsce uroczysta Msza Święta w naszej intencji. Mieliśmy tam nocleg, a już o 5 rano była  pobudka i wyjazd na lotnisko w Katowicach. Potem lot na Teneryfę… Stamtąd  odpłynęliśmy na szerokie wody…

Jak wyglądał Twój czas na żaglowcu? Jakie miałaś obowiązki?

Nasz czas na żaglowcu miał bardzo konkretny rytm. Obowiązuje tam system 4 do 8. Czyli 4 godziny wachty i 8 godzin wolnego. I tak cały czas. Na wachtach mieliśmy zawsze wyznaczone konkretne obowiązki: sprzątanie pokładu, mycie waterwejsów, czyszczenie mosiądzów i wiele innych prac związanych z dbaniem o statek. Co trzy dni każda wachta delegowała „dobówki” –  czyli osoby, które miały wyznaczone zajęcie przez cały dzień. Np. pomoc w kuchni, wydawanie posiłków, sprzątanie toalet lub korytarzy. W wolnym czasie graliśmy w karty, śpiewaliśmy szanty, dużo rozmawialiśmy z innymi . Zero Internetu! Zero kontaktu z rodziną i ze znajomymi. Zupełnie inny świat. Ale nigdy nam tam nie brakowało czasu na nic. W każdej chwili mógł być ogłoszony alarm do żagli. Wtedy nie jest ważne czy masz wachtę czy wolne – musisz wstać i iść na pokład, żeby zebrać lub rozłożyć żagle. Wchodzenie na reje,  żeby sklarować żagle  – to było niezapomniane przeżycie. Ten widok z góry na malutki pokład, otoczony całą masą wody! Na szczęście dopiero na dole, po zejściu dowiedziałam się, że gdy byłam na wysokości 30 metrów nad pokładem i stałam na lince grubości kciuka – nie trzymając się za nic i będąc w szelkach o wątpliwej możliwości zadziałania  – wiało tam ponad 50 km/h. Było przy tym tyle adrenaliny, że nawet nie poczułam, kiedy się w coś uderzyłam i zrobiłam sobie ogromnego siniaka. Każde wejście na reje zawsze kończyło się siniakami i nigdy nie wiedziałam, kiedy je zrobiłam.

Honorata Sierocka
studentka elektrotechniki PB, uczestniczka Rejsu Niepodległości na Darze Młodzieży

Rozmawiała: Magdalena Gołaszewska

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.