Ruszają wakacyjne festiwale. Goniądz, Tykocin, Supraśl
Między Wierszami w Supraślu, Kresy – Bezkresy w Tykocinie, a może Rock na Bagnie w Goniądzu? Tak czy inaczej, w wakacje warto ruszyć w Podlaskie.
Zacznijmy od uzdrowiska Supraśl. Wiedzie tam jedna z najstarszych i najbardziej ulubionych przez niedzielnych rowerzystów ścieżka. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, żeby już w najbliższy weekend wziąć kurs na dobry teatr, poezję, filmy o sztuce i sztukę rozmowy z wybitnymi postaciami polskiego życia kulturalnego.
Festiwal Między Wierszami to propozycja na cały niemal lipiec od Teatru Wierszalin. A że każdy dobry festiwal powinien zaczynać się mocnym uderzeniem – z pewnością taką petardą będzie „Wyzwolenie” Stanisława Wyspiańskiego w reżyserii Piotra Tomaszuka. – To już trzecia odsłona literackiego Konrada – podpowiada Rafał Gąsowski, dyrektor artystyczny Festiwalu Między Wierszami. – A przy tym kabaret na polskość, pokazujący przywary naszego narodu, ale też i dobre strony. A postać Konrada z „Wyzwolenia” jest też Stanisławem Wyspiańskim – na scenie będzie bardzo ciekawa niespodzianka.
Do końca lipca między innymi gości festiwalu czeka koncert chopinowski w wykonaniu Mateusza Krzyżowskiego, akcje performatywne czy debata o ładzie przestrzennym z udziałem Jerzego Kaliny, ale też prapremierowe czytanie sztuki Michała Zdunika o Jerzym Nowosielskim czy Uliczka poetów. To rodzaj artystycznego performansu aktorów Teatru Wierszalin, którzy z mównic na ulicy 3 Maja będą interpretować poezję. Do tego jeszcze festiwalowe kino z filmami o Stasysie Eidrigevičiusie i Jerzym Nowosielskim czy studio festiwalowe i rozmowy z prof. Jerzym Bralczykiem czy świetną poetką Julią Fiedorczuk.
Teatr Wierszalin pojawi się też gościnnie na festiwalu Kresy – Bezkresy w Tykocinie poświęconym szeroko rozumianej Wileńszczyźnie. – W ramach festiwalu usłyszymy m.in. śpiew polskich i litewskich rycerzy pod Grunwaldem, muzykę litewskich Karaimów, przyjrzymy się Janowi Bułhakowi – ojcu nowoczesnej fotografii polskiej, litewskiej i białoruskiej, przypomnimy Mickiewicza, Konwickiego, Miłosza, odkryjemy dzieła współczesnych litewskich filmowców o historii Wilna, podejmiemy debatę o żywotności dziedzictwa unii polsko-litewskiej. Swój udział w Festiwalu potwierdzili znakomici twórcy, m.in. Eustachy Rylski, Tomas Venclova, Herkus Kunčius, Arturas Bumšteinas, Jerzy Hoffman, Janusz Majewski, Maja Komorowska, Marta Lipińska, Piotr Cyrwus – zapowiada Jakub Moroz, dyrektor artystyczny festiwalu.
1 lipca finiszuje XIII Rock na Bagnie – festiwal stworzony od zera przez fanów alternatywnego rocka czy wręcz punka, będący lokalnym odpowiednikiem Jarocina. Szczególnie w tym roku z programami wspomnieniowymi występują Sztywny Pal Azji, One Million Bulgarians, Moskwa, czy Fort BS oraz laureaci Jarocina jak choćby Ga Ga Zielone Żabki. Na pewno wydarzeniem będzie kolejny powrót w Podlaskie legendarnej formacji The Ukrainians. W Białymstoku grali i w kawiarni Fama i podobnie, jak wymienieni wcześniej weterani z Jarocina w Klubie Studentów Politechniki Białostockiej Gwint, a i trafili w 2012 roku na afisz Wschodu Kultury. Ale największą gwiazdą będzie Cockney Rejects. Ich piosenka „Oi, Oi, Oi,” z 1980 stała się inspiracją do określenia stylu muzycznego nazwą Oi (street punk).
Tymczasem powrót z ulic miast na wieś proponuje Galeria Arsenał wystawą „Duby smalone” i to w przestrzeni Starej Elektrowni. Twórcy sztuki współczesnej badają własne wiejskie korzenie i ich relacje z modernizacją. Myśląc o swoich dziadkach i pradziadkach, pytają o konsekwencje elektryfikacji wsi czy kolektywizacji i uprzemysłowienia rolnictwa. Przyglądając się historii swoich babć, zadają pytania o emancypację kobiet na wsiach Europy Środkowej i o historię awansu społecznego w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej. Niektóre cofają się dalej, domyślając się losów swoich praprababek i ich przodków – ludzkich maszyn systemu pańszczyźnianego.
A kto boi się bagiennych komarów, nie lubi podróży do kultury, a z galerii wybiera te, no wiadomo jakie, to właśnie tam może, kto wie czy nie po raz ostatni, usiąść w fotelu, w klimatyzowanym wnętrzu i zmierzyć się z legendą Indiany Jonesa, przepraszam, 80-letniego Harrisona Forda. Ikoniczny film przygodowy z wspaniałych lat 80. XX wieku powraca na ekrany jako „Indiana Jones i Artefakt Przeznaczenia”. Czyż może być lepszy film na początek wakacji?
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz