Ryszard Doliński – Garderobiany nie może być finałem

Starszy mężczyzna w fotelu przed lustrem

O roku ów chciałoby się rzec. I wcale nie mam tu na myśli roku 2022, tylko rok 1957. To rok, w którym na świecie swoją premierę miał musical „West Side Story”, a w Polsce odbyło się pierwsze losowanie Toto-Lotka. Już wcześniej znane było powiedzenie o wygrywaniu losu na loterii. I inne, że żeby wygrać – trzeba grać. W 1957 roku przyszedł też na świat Ryszard Doliński.

Czy od razu miał zapisany w gwiazdach los, czy sprawiła to ciężka praca połączona z talentem – tak czy inaczej – Ryszard Doliński niczym hazardzista postawił wszystko na jedną kartę i od początku lat 80. XX wieku nie udaje mu się przegrać. Swój talent zaczął szlifować w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie – Wydziale Lalkarskim w Białymstoku. A że trafił na czasy wspaniałych wykładowców na czele z legendarnym Janem Wilkowskim, dziś patronem Teatru Szkolnego białostockich adeptów sztuki lalkarskiej i wspaniałego szefa, zmarłego 21 grudnia 2022 roku profesora Krzysztofa Rau – zdobył angaż w Białostockim Teatrze Lalek i jest mu wierny do dziś.

Ileż ról zagrał w tym czasie Ryszard Doliński. I to często głównych. Na przykład Cyrano de Bergeraca, niezwykle ważną rolę Lisa w reżyserii Piotra Tomaszuka, z którym niegdyś współpracował i na deskach Teatru Wierszalin, a ostatnio Onego w polsko-litewskiej koprodukcji w reżyserii Jacka Malinowskiego, czy też Grubego w znakomitej jednoaktówce Sławomira Mrożka „Na pełnym morzu”. Jego talent doceniał Wojciech Szelachowski w swoich „Krótkich kursach”, a jego kreacja w spektaklu „Niech żyje Punch!” także w reżyserii Szelachowskiego była wielokrotnie nagradzana, zaś Paweł Aigner uczynił z Dolińskiego samego „Texas Jima”.

Jego talent dostrzegła pobliska scena operowa – choćby w przedstawieniu „Skrzypek na dachu”, ale nigdy nie stroni od współpracy – jego głos można usłyszeć na płycie z kolędami i pastorałkami nagranymi przez Chór Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku!

Kinomani w całej Polsce doskonale znają jego twarz z serii „U pana Boga” Jacka Bromskiego, gdzie brawurowo wcielił się w rolę Śliwiaka, właściciela dyskoteki „Panderoza”. Uważni widzowie wiedzą, że pojawił się w epizodzie w ostatnim filmie z Anną Przybylską, czyli w świetnym „Bilecie na księżyc”  także w reżyserii Jacka Bromskiego. Jego talent doceniła Małgorzata Szumowska zatrudniając Dolińskiego do epizodu ślusarza w obsypanym nagrodami filmie „Body/Ciało”. Ma swoje sekundy na ekranie, i nie tylko on spośród białostockich aktorów, w poruszającym filmie „Wszystkie nasze strachy”. Zagrał też proroka w najciekawszej niezależnej białostockiej produkcji, czyli w „Czarnej Damie” ze zjawiskowymi zdjęciami Pawła Jankowskiego.

Wracając na deski teatralne, w 2021 roku, też obsadzony przez Pawła Aignera zagrał znaną z setek interpretacji na całym świecie rolę Sira w „Garderobianym” Ronalda Harwooda. I uwaga – właśnie ten spektakl już 6 stycznia wraca na dużą scenę Białostockiego Teatru Lalek. I nie można go przegapić choćby z racji na wyjątkowe dekoracje, które dosłownie zawłaszczają wszystkie trzy wymiary owej sceny. No i jest on – Ryszard Doliński. Jego Sir zdaje się być stworzony przez Harwooda – odpychający, ale budzący litość, zadufany w sobie, ale rozumiejący upływ czasu, słabość starzejącego się umysłu. Można powiedzieć, że Ryszard Doliński wykorzystuje cały wachlarz swojego aktorstwa, by wzbudzić w widzach swoją postacią określone, niekoniecznie pozytywne, emocje. Odżywa, kiedy czuje że scena czeka na niego, słabnie, kiedy zaczyna rozumieć, że jego czas dobiega końca. Nic zatem dziwnego, że w niedzielny wieczór, właśnie po tym spektaklu, Ryszard Doliński będzie miał swój benefis. Bo w to, że „Garderobiany” to finał jego kariery, chyba nikt nie uwierzy.

Na scenę Teatru Dramatycznego powraca pełen humoru „Dekameron”. I kto wie, czy dzięki temu, że będzie pokazywany w sali widowiskowej przy ulicy Świerkowej, a nie jak w przypadku premiery w Kinie „Ton”, nie zyska on innej perspektywy. Powodów do uśmiechu na pewno nie zabraknie.

Na wielką scenę Opery i Filharmonii Podlaskiej w ten weekend powraca fantastycznie wyprodukowany musical „West Side Story”. Od 1957 roku to w istocie światowy hit, a społeczne przesłanie tej wariacji na temat szekspirowskich „Romea i Julii” wydaje się być wciąż aktualne.

Pozostając w klimacie operowym już teraz warto zarezerwować sobie czas na koncert karnawałowy z udziałem wybitnego tenora Adama Zdunikowskiego. Rozpocznie się on we wtorek, 10 stycznia, w Sali koncertowej przy ulicy Kawaleryjskiej 5, a wstęp jest bezpłatny! Wraz z profesorem zaśpiewają też jego studenci z klasy śpiewu solowego filii Uniwersytetu Muzycznego Fryderyka Chopina w Białymstoku.

W kinach od piątku regularne seanse przezabawnej komedii „W trójkącie”, a dla najmłodszych – kolejna część animacji „Kot w butach”. Wracając do wybitnych aktorów – w niedzielę, 8 stycznia, do kina Forum w ramach Podlaskiej Akademii Kultury miał przyjechać Jan Nowicki. Los zdecydował inaczej. Ale będzie można tego dnia wspólnie obejrzeć film „Jeszcze nie wieczór” z wybitną rolą Jana Nowickiego i powspominać wspaniałego aktora wspólnie z reżyserem tego filmu – Jackiem Bławutem.  Także w niedzielę w Forum – przedpremierowy pokaz nowego filmu Darrena Aronofskiego – „Wieloryb”. W poniedziałek, w foyer kina Forum, otwarcie wystawy pokonkursowej Grand Press Photo 2022. To aż 302 najlepsze zdjęcia prasowe. Ufff

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.