Ślub Witolda Gombrowicza, jaki śni Piotr Tomaszuk i Teatr Wierszalin

Teatr Wierszalin, próby przed spektaklem Ślub w reżyserii Piotra Tomaszuka, fot. Magdalena Rybij

„Ślub” wg Witolda Gombrowicza to najnowsza (05.07.2024) premiera jaką wyreżyserował Piotr Tomaszuk w Teatrze Wierszalin. Klasyka polskiego dramatu pozwala na igraszki z formą, symboliką i interpretacją sensu dzieła.

W wymiarze filozoficznym, odnosząc się do „Dzienników” Gombrowicza łatwo ulec interpretacyjnym znaczeniom sprzed kilkudziesięciu lat – odwołaniom do „Hamleta”, freudowskiej symboliki sennych majaków. To jednak zadanie doskonale wypełnili literaturoznawcy i teatrolodzy. Ale jak może odczytywać postaci „Ślubu” i ich wzajemne interakcje licealista, który przyjdzie do Teatru Wierszalin z lub za namową polonistki, bo mamy Rok Gombrowicza i nie jest on na komunistycznym indeksie dzieł zakazanych lub przez polonistów przemilczanych?

Na pewno odczuje wibracje ogromnych emocji, jakie aktorzy wysyłają do widzów. Tu oczywiście prym wiedzie Rafał Gąsowski jako Henryk. Wygłasza monologi, podpowiada widzom, że są gośćmi jego snu, w tekście pojawiają się rozliczne symbole, choć dziś i kwiatek, i świnia, i milcząca Mania mogą być interpretowane zupełnie inaczej. Czy obsadzona w tej roli Katarzyna Ogrodniczak zda się być zbrukaną niewinnością, symbolem śmierci czy ofiarą opresyjnego systemu, który wykorzystuje różnice klasowe i status materialny? Czy Władzio – Bartłomiej Bazyluk nie jest uosobieniem wykorzystania przez starszego od siebie mężczyznę i ostatecznie ofiarą jego obsesji wobec narzeczonej?

Czy dom zamieniony w karczmę, w której objawi się groteskowa, pełna erotycznych podtekstów, para rodziców – Magdalena Dąbrowska w roli matki i Dariusz Matys jako ojciec nie zamienił się w dom uciech? Jest miejscem, z którego Henryk wyrusza w świat czy miejscem do którego wraca we snach, bo jawa jest zbyt okrutna? Jakże współcześnie w tym kontekście objawia się rola Pijaka. Monika Kwiatkowska wręcz szarżuje po raz kolejny ukazując niezwykłą plastyczność każdej cząstki ciała i udowadnia, jak ważny jest głos motłochu. Motłochu, który może obwołać królem i motłochu, który może za chwilę owego króla obalić. Zabawi się czaszką, na wzór wspomnianego Hamleta, zaś Henryk z tymże samym artefaktem nie będzie się zastanawiał czy, tylko raczej jak zostać królem i utrzymać władzę.

A wszystko to w minimalistycznej scenografii. Mateusz Kasprzak wykorzystując tradycyjną wierszalińską estetykę recyklingu wszelkich pozostałości dawnego świata wyczarowuje i karczmę, i dwór. Jakże współcześnie wyglądają wyciągane przez Henryka papierowe torby – maski nakładane na głowy poddanych, Mani, wreszcie zaproponowane rodzicom. Czy to ostatnie chwile przed egzekucją, czy uprzedmiotowienie ludzi w klimacie internetowych heheszków? Groza tych scen winna przemówić do pokolenia nie opuszczającego metawersu.

I jest jeszcze fantastyczna, wykonywana na żywo przez Adriana Jakucia-Łukaszewicza muzyka. Łączy echa wojny  z dworskimi tańcami, swingiem rodem z burleski czy stylizowanymi na dziadowskie – zaśpiewami.

Klasyką  inscenizacji reżyserowanych przez  Tomaszuka są rytmiczne, zapętlające się sceny zbiorowe – owe marsze wokół sceny, grupowe spazmy. I tym razem, wraz z Bartoszem Zyśkiem odpowiadającym za ruch sceniczny, takich niezwykle miłych dla oka, a i działających na emocje, scen grupowych nie brakuje.

A jak mają czuć się chłopcy, którzy „wrócą z wojny jak należy”? Czy chcą trafić do karczmy, gdzie dostaną tą samą co podczas wojny grochówkę i wykorzystywane dziewczyny, czy będzie ich czekało coś świeżego? Czy to wojna tak zmienia wszystkich, a przeżycie daje prawo do przejęcia władzy, wyzwolenia się spod ojcowskich nakazów, symbolicznego powstania z kolan?

Kto wie, jak dziś zinterpretuje „Ślub” pokolenie Z, które po części uważa, że pewne przywileje po prostu mu się należą? Co warte jest słowo Henryka, który potrafi skazać na śmierć przyjaciela i rozmyślić się. Który tęskniąc za Bogiem, negując jego istnienie, sam chce się nim stać – przynajmniej we śnie? A może to jednak jawa – gorsza od najgorszego sennego koszmaru?

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.