Teatr Dramatyczny. Jaki jest „Skąpiec” w reżyserii Tomasza Mana
„Skąpiec” w wersji Tomasza Mana i autora ruchu scenicznego Artura Dobrzańskiego to połączenie commedia dell’arte z elementami farsy. To przerysowane postaci, szczątkowa scenografia, tempo podkreślone muzyką i świetna rola tytułowa Marka Cichuckiego.
Od pierwszego pojawienia się na scenie – widać, że jest to rola dopracowana, że to na niej skupiła się uwaga i reżysera i choreografa, tu określającego siebie jako autora ruchu scenicznego. Jak zwał, tak zwał, Marek Cichucki konsekwentnie wykonuje swoje zadania, grając ciałem, rodzajem chodu, choć i mruga okiem do widzów wychowanych na komediach nie Moliera a Chaplina, wykonując kilka tricków z laseczką. Operuje barwą głosu, pamięta o kaszlu astmatyka – po prostu dobrze wykonuje swoje zadanie, a pracy ma zdecydowanie najwięcej.
Początkowe sceny komedii Moliera wprowadzają na scenę parę kochanków Elizę (Kamila Wróbel-Malec) i Walerego (Dawid Malec), którzy na moment co i rusz zastygają w figurach znanych z ulicznych przedstawień commedia dell’arte, podobnie efektownie pojawia się na scenie brat Elizy – Kleant (Michał Przestrzelski). Artur Dobrzański pamiętał o stylizacji scen z interakcją pomiędzy aktorami – swoje kilka minut lub nieco dłużej mają tu Krystyna Kacprowicz-Sokołowska, Monika Zaborska, czy Arleta Godziszewska.
Ciekawie zaakcentowane w kostiumie elementy dell’arte ma Marianna (Paula Gogol), Pani Claude (Katarzyna Mikiewicz) w pewnym momencie ciekawie podkreśla wzruszenie swojej komediowej postaci, wyciskając łzy z… cicho, sza, nie chcę zdradzać przyjemności dopatrywania się smaczków w tej dość prostej w istocie inscenizacji.
Powygłupiać się ma szansę Marek Tyszkiewicz, ograć jarmarczny rekwizyt Piotr Szekowski, a Grzegorz Suski odziać się w błazeński strój wysoko urodzonego, co zresztą zapewne podkreśla kolor jego szaty.
A niewzruszony Instrumentalista (Patryk Ołdziejewski) skupiony na korelacji tekstu z muzyką czuwa, by komediowe frazy miały dźwiękowe wzmocnienie, a rytm postaci podkreśla rytmem nut wydobywanych z syntezatora wykorzystującego barwę klawesynu.
Jeśli szukamy w teatrze refleksji, zadumy nad istotą człowieczeństwa, w komedii o „żądzy pieniądza” jej nie szukajmy. „Skąpiec” to po prostu około 90 minut klasycznej rozrywki, w skąpych dekoracjach, którą każdy pojmie. Wydaje się, że oprócz wyrazistej roli Marka Cichuckiego, niewiele więcej z niej zapamiętamy.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz