Teatr Wierszalin. Piotr Tomaszuk usłyszał „Ballady i romanse”. Adam Mickiewicz muzycznie
Piotr Tomaszuk, człowiek instytucja, dyrektor Teatru Wierszalin, kontynuując przypominanie światu Adama Mickiewicza sięgnął po „Ballady i romanse”. Czy tak mógłby wyglądać kabaret literacki w Wilnie w roku 1819?
Pomysł był prosty – usłyszeć w mickiewiczowskich juweniliach muzykę. Jak podpowiada sam reżyser i współtwórca muzyki – samo określenie „ballada”, czy „romans” tyczy się przecież nieskomplikowanego, acz pełnego emocji utworu, który właściwie każdy może zanucić. Wystarczy wysłyszeć rytm mickiewiczowskiej frazy i znaleźć w głębi serca właśnie te trzy, cztery nuty, które snując się stworzą zupełnie nowy wizerunek archaicznych, zdawało by się, słów. Tak oto miłość do języka, łączy się z miłością do muzyki, do tworzenia sztuki i umiejętnością zapanowania nad całością – swego rodzaju dyrygowania zespołem teatralnym.
Wizualnie – pomysł był w swej prostocie – znakomity. Aktorzy wchodzą i wychodzą w ramy obrazu – jak we frazy poszczególnych wierszy. Z rzadka pojawia się jakiś rekwizyt, ale już kiedy chwycą w rękę przykładowo młotek – zmieni się i w instrument i w artefakt przydatny w karczmie. Jakiej? Oczywiście „Rzym”. Plastyka ciała Rafała Gąsowskiego pozwala mu szaleć w karczmie czy usiłować złowić rybkę. Piotr Tomaszuk bawi się owym tekstem, jakby od niechcenia ukazując męki twórcze młodego Mickiewicza. Zharmonizowane głosy aktorów nadają prostym melodiom szlachetności zaś zdecydowanie najlepsze „Lilie” z rewelacyjną tu Moniką Kwiatkowską, naprawdę mogą wprowadzać słuchaczy w trans, a i zróżnicowana interpretacja owej mrocznej baśni przykuwa uwagę.
Pewnie ilu widzów – tyle będzie opinii, który fragment tego przedstawienia podobał im się najbardziej. Czy wybiorą na przykład niezwykle zabawnie zagrany „Powrót taty”, gdzie przydaje się wywieszony w głębi sceny landszaft z widoczkiem, czy „Świteziankę”? Czy „Ballady i romanse” to spektakl teatralny? Musical? Może najbliżej mu do szlachetnego literackiego kabaretu czy koncertu jakowejś piwnicy artystycznej.
Piotr Tomaszuk wziął na warsztat to, co zna, a przynajmniej znać powinien, każdy Polak, który uważał w szkole podstawowej i uczynił z „Ballad i romansów” lekturę obowiązkową nie tylko dla inteligentów. Najlepiej przekonać się na własne oczy i, oczywiście, uszy. Murowany hit każdego „Objazdu mickiewiczowskiego”!
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz