Teatr Wierszalin przypomina spektakl Ofiara Wilgefortis
W letnie upały jedni wybierają się szukać ochłody nad wodą, sprytni chronią się w klimatyzowanych salach kin albo w galeriach sztuki. A że drewniane domy też mają swój unikalny mikroklimat, miejscem gdzie chroni się też kultura z najwyższej półki jest supraska siedziba Teatru Wierszalin.
I właśnie od repertuaru tego artystów poruszenia warto zacząć weekendowe plany. Bo że Supraśl urokliwy jest to już wiemy, że ma unikalne Muzeum Ikon i świeżo poświęconą cerkiew obronną też wiemy. Ale czy pamiętamy, jakie poruszenie przed laty wywołała premiera sztuki „Ofiara Wilgefortis”? W tym tygodniu, w ramach prowadzonego przez Teatr Wierszalin festiwalu „Między Wierszami” owo przedstawienie z początku XXI wieku będzie można sobie przypomnieć. Pierwsza historię świętej dziewicy, która wymodliła sobie twarz Jezusa, zapisała w formie powieści Olga Tokarczuk w książce „Dom dzienny, dom nocny”. Piotr Tomaszuk w apokryficznej opowieści osadzonej w formule średniowiecznego moralitetu ukrył, moim zdaniem, wiele współczesnych lęków. A jednocześnie, traktując teatr jako swego rodzaju zwierciadło czasów i własnej duszy, ukazuje zachowania mas. Jest w tej opowieści bowiem lud ciemny, ale ufny w cuda, w moc świętych, w zmartwychwstanie. Ma prawo modlić się, wierzyć, ale przerażony widzialnym cudem za chwilę może obrócić się przeciwko cudotwórczyni. Bo dlaczegóż miałaby być wywyższona, kiedy może być poniżona, zredukowana do roli jarmarcznej atrakcji. Siła zawiści jest bowiem równie potężna i wszechogarniająca jak internetowego hejtu.
W wierszalińskiej inscenizacji siłę przekazu wzmacniają ogromne ruchome rzeźby, swego rodzaju nadmarionety, będące dziełami Mikołaja Maleszy. Tak, tego samego Mikołaja Maleszy, którego niesamowicie wciągające obrazy można oglądać na wystawie w Galerii im. Sleńdzińskich przy ulicy Legionowej 2. Sam artysta do swoich związków z teatrem z Supraśla wraca cokolwiek niechętnie. Podkreśla tylko, że kiedy dostał zaproszenie do współpracy był już w pełni ukształtowanym twórcą.
I rzeczywiście – jego malarstwo może zachwycać. Posługując się właściwie minimalistyczną formą tworzy niezwykłe cykle. A to przygląda się ikonom, by dekomponować je i układać na nowo w swoje wizje. Nie jest bynajmniej malarzem religijnym, tym bardziej nie maluje ikon. Wydaj się raczej, że podąża drogą Jerzego Nowosielskiego, stawiając na osobisty przekaz, tyle że wyzbyty pierwiastka religijnego.
Z równym szacunkiem jak to co dla niektórych nadprzyrodzone, Malesza traktuje zwierzęta. Ale też niekoniecznie musi je portretować. Warto przyjrzeć się kilkudziesięciu miniaturowym wręcz pracom umieszczonym na jednej ze ścian galerii, by dostrzec ile jest w nich anegdoty, humoru, a ile niezwykle przenikliwej sztuki. Wystawa ma być czynna do 12 września, ale naprawdę nie warto odwlekać przyjemności zobaczenia jej jak najszybciej.
Spieszyć się za to warto do Galerii Arsenał. Tam wciąż pachnie czerwone wino, które kapie z instalacji Elżbiety Jabłońskiej. Szczęściem surowe mięso przemycane w drzwiach aut osobowych to rzecz jasna atrapy. Nie są natomiast atrapami naczynia, przypominające nieco urny, upieczone przez Małgorzatę Niedzielko. Za to wielki, zdaje się weselny, tort zawiera w sobie intrygującą niespodziankę. Bo jak się okazuje – jedzenie też może być sztuką, a i rytuały, które gromadzą nas wokół stołu, poruszają do zdobywania pożywienia bądź handlu produktami spożywczymi, sztuka współczesna może brać pod lupę i wydawać zaskakujące diagnozy.
Jaką diagnozę można postawić osobom niepełnosprawnym intelektualnie? Gdzie jest ich miejsce w społeczeństwie? Na te pytania odpowiedzi poszukuje wybitny fotograf Krzysztof Gołuch. Jego wystawa „Hotel” w niezwykły sposób ma pokazywać pracę niepełnosprawnych w Zakładzie Aktywności Zawodowej, który prowadzi między innymi właśnie hotel. Pierwsze ujawnione kadry zwiastują wizualne wydarzenie z dziedziny fotografii artystycznej, ale i społecznej.
W czasie kanikuły kina nie ustają we wprowadzaniu na ekrany nowych tytułów. Ciekawie zapowiada się komedia kryminalna „Cwaniaki z Hollywood” z wielkimi gwiazdami kina. Robert De Niro Tommy Lee Jones, Morgan Freeman samym pojawieniem się na ekranie wzbudzą już sympatię. Ciekawe, po czyjej stronie objawi się sympatia widzów filmu „Żużel”. To ma być opowieść o rywalizacji na torze wyścigowym, ale rzecz jasna z piękną kobietą w jednej z głównych ról. Film od piątku wchodzi na ekrany białostockich kin, a główne role grają Tomasz Ziętek, Mateusz Kościukiewicz i Jagoda Porębska.
Po dniach wypełnionych słońcem, chwila wytchnienia w galerii, mocne teatralne wrażenia, czy relaks w zaciemnionej sali kinowej mogą być sposobem na odreagowanie stresu, nie tylko klimatycznego.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz