Żeby nie było śladów

Żeby nie było śladów - fot. Łukasz Bąk

Są filmy, na które chodzimy, by poczuć się lepiej, czasem też możemy trafić na obraz, po którym trudno czuć się dobrze. I chociaż dawno się skończył, coś zostaje z tyłu głowy, nie pozwala o nim zapomnieć, spokojnie zasnąć.

Naiwnie myślałem, że tę historię zna każdy Polak. Bo kto nie słyszał piosenki „Mniej niż zero” Lady Pank? Piosenki z legendarną frazą „Twoje miejsce na Ziemi tłumaczy / Zaliczona matura na pięć” i przejmującymi linijkami „Są tacy – to nie żart, / dla których jesteś wart / Mniej niż zero”. Dlaczego? Bo była przebojem w momencie, kiedy Radio Wolna Europa informowało cały świat o śmiertelnym pobiciu takiego właśnie maturzysty – Grzegorza Przemyka. Wrażliwca, początkującego poety, którego właściwie zupełnie bez powodu skatowali bandyci w niebieskich mundurach. I co się okazuje? Sandra Korzeniak, świetna aktorka w wywiadach przyznaje bez ogródek, że w życiu o kimś takim nie słyszała. Nie słyszała, chociaż książka „Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka” Cezarego Łazarewicza dostała w 2017 roku Nagrodę Nike – najgłośniejszą nagrodę literacką w Polsce. No dobrze, może to nie jest ważne – jakiś tam reportaż o stanie wojennym, prehistorii z XX wieku. No to i nie mogła pani Korzeniak wiedzieć, że do dziś nie osądzono i ukarano sprawców tego mordu. I że cały aparat władzy chciał sprawę zatuszować do tego stopnia, iż piosenka została zdjęta z listy przebojów „Trójki”, bo rówieśnicy zakatowanego Przemyka po pogrzebie chłopaka nad wyraz często śpiewali tę piosenkę publicznie. Sandra Korzeniak gra Barbarę Sadowską, matkę zamordowanego maturzysty.

Kinomani już się pewnie domyślili, że mam na myśli film „Żeby nie było śladów”. Żeby nie było wątpliwości – nie wierzyłem, że ma szansę na jakąkolwiek oskarową listę, za to wierzę że powinien być na liście lektur. Od zaraz. Nie tylko dlatego, że stanowi nieprawdopodobne studium rządowego kłamstwa. Takiego nagromadzenia fałszu, obłudy, hipokryzji dawno nie widziałem w kinie, a w życiu? Lepiej nie mówić. W filmie w pewnym momencie nawet rodzice są przeciw dziecku, jedynemu świadkowi zbrodni ukrywanej przez władzę. A tę rolę gra Tomasz Ziętek. Aktor, który ma już na swoim koncie rolę legendarnego bohatera Jana Bytnara „Rudego” w „Kamieniach na szaniec”, zagrał u Piotra Domalewskiego w „Cichej nocy”, był demonicznym „Pinczerem” w „Bożym Ciele” oraz młodym funkcjonariuszem, który aż nadto zrozumie dolę śledzonych gejów. I właśnie Tomasz Ziętek spotka się z kinomanami w niedzielę w kinie Forum, w ramach Podlaskiej Akademii Kultury. I chociaż wiedziałem, jak propaganda okłamywała i wtrącała do więzień niewinnych, by zatuszować zbrodnię na Przemyku, prawie trzy godziny seansu to trzy godziny ogromnego napięcia i nerwów. W taką niegodziwość po prostu trudno uwierzyć.

Trudno też uwierzyć w historię opisaną w „Titane”. Złota Palma w Cannes, Nagroda Publiczności na festiwalu w Toronto zdają się podpowiadać, że w ubiegłym roku i krytycy i publiczność szukali w kinie krwawych bajek. Z pewnością Agathe Rousselle w roli głównej to aktorka pełna charyzmy, zaś sama opowieść… Można w niej dopatrzeć się wielu kodów kulturowych, odniesień do klasyki, a można też zwyczajnie obejrzeć jak zabawę kinem w stylu Tarantino i szybko o filmie zapomnieć.

Niektórzy mogą pamiętać kultowy horror „Krzyk”. Okazuje się, że obraz w tym tygodniu powraca do kin. I znów krew poleje się na ekranie. Rozrywka i sensacja łączą siły w filmie „355”. Z międzynarodową organizacją przestępczą ma walczyć międzynarodowa ściśle tajna super grupa pod kryptonimem 355, w skład której wchodzą najlepsze agentki z nierzadko wrogich sobie wywiadów. Grupa indywidualności o niezwykłych zdolnościach i umiejętnościach musi pokonać dzielące je różnice i stanąć do walki o bezpieczeństwo świata. Czyli kolejny raz to samo, tym razem w wersji na przysłowiowych obcasach.

O życiu bardziej w kapciach niż na obcasach opowiada kameralna sztuka „Leon i Matylda”. Justyna Godlewska-Kruczkowska i Marek Tyszkiewicz dają koncert kameralnej gry przypominając, że Teatr Dramatyczny kiedyś miał bardzo ciekawy repertuar na małej scenie. Z dużej przypomina farsę „Wszystko w rodzinie”. Zabawną i z świetnymi komediowymi rolami całej ekipy. Na pewno wielu widzom poprawi humor.

Całym rodzinom humor poprawi za to „Jaś i Małgosia” w wersji Marty Guśniowskiej przedstawiany na scenie Białostockiego Teatru Lalek. Zaś wielbiciele humoru z wątkami podlaskimi mogą zobaczyć, jak dziś wygląda „Wziołowstąpienie” – wierszalińska wariacja na temat „Umarłej klasy” Kantora z dużym przymrużeniem oka.

Bardzo ciekawie zapowiada się niedzielny koncert Nowicki/Święs/Frankiewicz Trio w kawiarni Fama. Saksofon, kontrabas i perkusja mogą stworzyć niesamowity klimat. Słuchając wcześniejszych występów tria zapowiada się kameralny wieczór pełen wrażeń.

W Galerii im. Sleńdzińskich przy Legionowej otwiera się w ten weekend wystawa litewskiej malarki „Doppelgänger”, zaś na Wydziale Architektury, w czwartek 20 stycznia, wystawa „Nowoczesność tylnych elewacji. Foto-esej”. Także z Litwy.

Czy spotkamy się na szlakach kultury? Nie mam wątpliwości

 

#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz

× W ramach naszego serwisu www stosujemy pliki cookies zapisywane na urządzeniu użytkownika w celu dostosowania zachowania serwisu do indywidualnych preferencji użytkownika oraz w celach statystycznych.
Użytkownik ma możliwość samodzielnej zmiany ustawień dotyczących cookies w swojej przeglądarce internetowej.
Więcej informacji można znaleźć w Polityce Prywatności
Korzystając ze strony wyrażają Państwo zgodę na używanie plików cookies, zgodnie z ustawieniami przeglądarki.
Akceptuję Politykę prywatności i wykorzystania plików cookies w serwisie.