Żyj, kochaj, odkryj pasję [wywiad]
Dawid „Corvo” Szerenos – muzyk, youtuber, młody człowiek, który nie chce marnować czasu!
Jeżeli uważasz, że nie masz pasji, hobby, talentu – jesteś w błędzie. Każdy z nas coś takiego ma, ale nie każdy zdążył to odkryć – mówi Dawid „Corvo” Szerenos w rozmowie z Olą Dziwińską.
Ola Dziwińska: Jak zaczęła się twoja przygoda z muzyką?
Dawid „Corvo” Szerenos: Od perkusji. Gdy byłem mały, odwiedziliśmy z rodziną mojego wujka, który miał takie dwa ogromne bębny afrykańskie. Kiedy je zobaczyłem, to od razu musiałem do nich podejść. Uderzyłem w jeden z nich palcem. Usłyszałem jaki fajny dźwięk wydaje. Rodzice spędzili cały dzień z wujkiem, a ja – z bębnami. Po tej wizycie powiedziałem rodzicom: chcę grać na bębnach.
Rodzice szukali dla mnie różnych bębnów i bębenków na początek, ale to jeszcze nie było to. Natomiast kiedy po raz pierwszy zobaczyłem perkusję to wiedziałem, że muszę na niej grać. Po prostu muszę.
Minęło jednak kilka lat zanim rodzice zapisali mnie na lekcje gry na perkusji. Po jakimś czasie przeszedłem na samodzielną naukę. Potem trafiłem do innej szkoły… A teraz znowu jestem samoukiem.
W tym roku zdałeś maturę, rozkręciłeś swój kanał na YouTube i zacząłeś publikować swoją muzykę na SoundCloud. Jak znalazłeś na to czas?
Szczerze powiedziawszy… nie mam pojęcia. Muzykę tworzyłem już w gimnazjum, ale dopiero pod koniec drugiej klasy liceum zainteresowałem się tym na poważnie. Sprzedałem kilka swoich kawałków. Teraz stawiam pierwsze kroki w rapie. Czas po prostu musiał się znaleźć. Na przemian: chodziłem do szkoły, uczyłem się i robiłem coś swojego. Jakoś udało się wszystko pogodzić.
A jakie były początki tworzenia muzyki przy pomocy komputera?
Zaczynałem od używania klawiatury i myszki. Brakowało mi jednak tego czegoś, co przy grze na perkusji było naturalne – tej możliwości próbowania dźwięku, że można uderzyć i usłyszeć. Próbowałem emulatorów na klawiaturę, ale to dalej nie było to. Zarobione ze sprzedaży bitów pieniądze przeznaczyłem więc na zakup małego keyboarda. Niedługo mam zamiar dołączyć do niego perkusję elektryczną.
Jakie są Twoje marzenia odnośnie muzyki?
Zawsze chciałem zostać najlepszym perkusistą na świecie. Grać dla ludzi, którzy przychodzą na koncert, żeby posłuchać mojej muzyki. Po za tym, chciałbym założyć zespół. Chcę być coraz lepszy w tym, co robię. A z takich bliższych marzeń do spełnienia, to chciałbym wydać moją muzykę na Spotify, Tidal, Apple Music.
Jak wygląda życie muzyka, co na przykład robiłeś przez ten tydzień?
Na początku montowałem nowy bit. Dosyć smutny… Zmontowałem filmy na nasz kanał z grami. Zrobiłem też „funy moments”, taki klip ze śmiesznymi sytuacjami – większy youtuber ogłosił, że chętnie obejrzy takie prace i opublikuje je na swoim kanale. Teraz mam w głowie pomysł na nowy kawałek. Muszę nad nim jeszcze popracować, ale wiem, że będzie to coś fajnego.
Jak mijają Ci najdłuższe wakacje życia – między maturą a podjęciem studiów?
Każdego dnia uczę się czegoś nowego. Poprawiam błędy, które dostrzegam w swoich pracach. Staram się być samoukiem, ale chodzę też na kursy. Teraz wybieram się na kurs montażu, żeby się doszkolić i zdobyć certyfikat. Niedługo zacznę kurs operatora dronów. Później jeszcze operatora kamery. Lubię zdobywać nową wiedzę. Nie chcę stać w miejscu.
Po co ograniczać się do jednego kierunku nauki? Całe studia spędzić na nauce tylko jednej rzeczy, kiedy można rozwijać się jednocześnie w tak wielu dziedzinach?
To nie dla mnie. Będę studiować elektrotechnikę na Politechnice Białostockiej, ale nie chcę się zamykać na inne ciekawe rzeczy. Podoba mi się zdobywanie nowych doświadczeń. Jeśli przyjdzie mi na to ochota, to czemu by nie nauczyć się mongolskiego? Ludzie bez pasji, którzy całe życie narzekają, że „życie jest ciężkie” są straszni. Jeżeli uważasz, że nie masz pasji, hobby, talentu – jesteś w błędzie. Każdy z nas coś takiego ma, ale nie każdy zdążył to odkryć. Nieważne co to jest, ważne by dawało ci szczęście.
Jakie trudności młodzi twórcy napotykają na swojej drodze?
Jeżeli chodzi o muzykę, największą trudnością do pokonania jestem ja sam. Zawsze mi coś nie pasuje. Często usuwam projekty. Zależy mi na muzyce, aż za bardzo. Po za tym, oprogramowanie niezbędne do moich realizacji jest bardzo drogie. Dlatego staram się monetyzować moje pasje. Ogłaszam się jako montażysta, sprzedaję moje kawałki. Samo oprogramowanie także nie jest bez wad. Ciężko się do niego przyzwyczaić – aplikacje są mało intuicyjne – a kiedy już wszystkiego się w nim nauczymy, to pozostaje kwestia błędów komputera. Czasami program przestanie działać i kasuje kilka godzin pracy.
Jakieś ułatwienia?
Jedynym ułatwieniem dla młodego twórcy są wersje studenckie czy uczniowskie oprogramowania. Nie ma innych. Młody twórca spotyka się w początkach swojej drogi tylko z utrudnieniami.
Mimo wszystko, warto?
Oczywiście! Ważna jest stałość, regularna praca nad swoją pasją. No i satysfakcja, jaką daje ukończony projekt. Szczególnie kiedy to opublikujesz i ludzie mówią ci, że im się podoba. Niesamowite uczucie… Motywuje do tego, żeby dalej coś tworzyć. Czerpanie radości z tego, co się robi to chyba najważniejsze w życiu.
Co chciałbyś przekazać tym, którzy przeczytają naszą rozmowę?
Ważne jest to, żeby się rozwijać. Robić to, co się kocha. Nie warto poświęcać się rzeczom, które nas unieszczęśliwiają, a nie ma z nich żadnego pożytku. Oczywiście nie można oddać się pasjom zupełnie. Trzeba troszczyć się o swoich bliskich i spędzać czas ze znajomymi, ale nigdy nie wolno zapominać o naszych marzeniach.
Dziękuję za rozmowę.
Chcesz usłyszeć muzykę tworzoną przez Dawid „Corvo” Szerenos?