Granica – temat, który powraca w literaturze i sztuce
Związki dat i faktów, dawno przebrzmiała wojna i jej jak najbardziej współczesny obraz, dawne melodie i rockowi herosi – wszystko miesza się w tyglu współczesności, w którym niczym w karafce La Fontaine’a każdy zobaczy inną zupełnie barwę.
„Wrzasnęli hasło – wojna!
Zbudzili hufce hord,
Zgwałcona noc spokojna
Ogląda pierwszy mord.
Goreją świeże rany,
Hańbiona płonie twarz –
Lecz nam do obrony dany
Pamięci pancerz nasz!”
Śpiewał gromkim głosem w pieśni „Zbroja” Jacek Kaczmarski tekst datowany na kwiecień 1982 roku, kiedy naród nie posiadał się ze wściekłości na wprowadzony przez generała Jaruzelskiego stan wojenny.
Już w lutym 1982 roku w Teatrze Stu Kora Jackowska śpiewa:
„Granice – mury, zasieki, zapory
Granice – stalowe rzeki, stalowe góry
Ludzie bez twarzy, ludzie bez serc”
a na trąbce wtóruje jej geniusz polskiego i światowego jazzu Tomasz Stańko. Muzyka, literatura, sztuki wizualne mają jakby w swoim DNA odnoszenie się do rzeczywistości. I chyba dlatego książka formalnie niewiele mająca wspólnego z Podlaskiem zdobyła XXXI Nagrodę Literacką Prezydenta Miasta Białegostoku im. Wiesława Kazaneckiego. Sam Andrzej Stasiuk, autor „Przewozu” przyznawał, że nie bardzo wie, dlaczego wygrał, ale też rozumie jak niewielu istotę pogranicza, granic.
„W tych stronach wojna nigdy się nie kończy. Tak naprawdę ona się kończy, ale nigdy nie mija. Kiedy jesteśmy na tym wschodzie to zawsze siedzimy na polu minowym i to jest książka o tym, co my teraz odczuwamy. Jesteśmy bezradni wobec gigantycznych sił, które się gdzieś będą ścierały nad naszymi głowami.”
Granica jest też tematem wyprawy fotograficznej doktora Grzegorza Jarmocewicza na Suwalszczyznę.
– Ta ziemia została podzielona przez kolejne pokolenia na różne kraje – przypomina dr Jarmocewicz. – Na tej ziemi została postawiona żelazna kurtyna. Nie Mur Berliński był tą prawdziwą żelazną kurtyną, tylko ta granica, wtedy polsko-radziecka. Nadal są tam szczątki tej granicy.
Przez granicę, a właściwie granice zdołały przejechać dzieła sztuk wizualnych prawie dwadzieściorga białoruskich twórców, którzy na różne sposoby mówią o wolności na zbiorowej wystawie w Galerii Arsenał „Gdy słońce jest nisko – cienie są długie”. Część z twórców już dawno uciekła na Zachód, inni wciąż mieszkają w Mińsku. Znany z Arsenału Aleś Puszkin, nie może w niej uczestniczyć, bo właśnie został w swojej ojczyźnie skazany na pięć lat więzienia tak naprawdę za działalność artystyczną. Mury, zasieki, zapory pojawiają się w finale wystawy doktora Jarmocewicza jako smutne memento, ale też odrutowana łódź to jeden z najbardziej przejmujących artefaktów instalacji Jana Heldy „Granica i Czas. Niepewność Granic” z roku 2019. Czy okazała się być równie profetyczna jak „Przewoźnik” Andrzeja Stasiuka?
Dobra sztuka pozostawia możliwość interpretacji. Można się tylko domyślać, dlaczego widząc ciemne okulary Jaruzelskiego Kora śpiewając „Granice” nagle przechodziła na niemiecki. Zmarły 10 kwietnia 2004 roku Jacek Kaczmarski w przywołanej wcześniej „Zbroi” nie chciał widzieć li tylko symbolu oporu wobec komuny, twierdził, że utwór jest metaforą talentu. Czym jest zatem fartuch-kolczuga stworzony przez Alę Sawaszewicz specjalnie na wystawę w Galerii Arsenał? I pamiętajmy, że pieśnią demokratycznego sprzeciwu na Białorusi są właśnie wylansowane przez Kaczmarskiego „Mury”. Wszystko miesza się w tyglu współczesności. „Czy wchodzimy w dawne dni w poszukiwaniu ocalenia” – pyta Stasiuk w „Przewozie”.
W niedzielny wieczór możemy wziąć w koncercie solidarności z Ukrainą „Z sercem dla serc” w auli przy ulicy Ciepłej 40. Oprócz białostockich artystów zobaczymy też ukraińskie studentki Akademii Teatralnej w Białymstoku.
Kto szuka oderwania od Europy, ale nie od problemów współczesnego świata, może zajrzeć do programu mini festiwalu filmowego Afrykamera w kinie Forum. Fani Harry’ego Pottera mogą poznać „Fantastyczne zwierzęta”, czyli tajemnicę Dumbledora w Heliosach. Wielbiciele mistrzów harmonijki, będą mogli usłyszeć aż czterech wirtuozów w Harmonijkowym Ataku w poniedziałkowy wieczór w kawiarni Fama.
A w uszach wciąż pozostaje zawodząca trąbka Stańki i chrapliwy głos Kaczmarskiego.
#Zjerzonykulturą – Jerzy Doroszkiewicz