Portugalski Erasmus. Harry Potter people
Poza codziennymi wędrówkami na uczelnię i z powrotem – postanowiliśmy zwiedzać okolicę. Pewnego dnia pojechaliśmy autobusem do Carvalho.
Opowieść Kornelii Waraksy w odcinkach – część trzecia
Harry Potter people
Zamieszkanie w akademiku śmiało mogę nazwać świetną decyzją. Nigdy nie jest nudno. Po tygodniu pobytu – dogadywaliśmy się z innymi tak, jakbyśmy się znali długi czas. Każdego dnia idąc na zajęcia, obserwowaliśmy dziwne zjawisko: pewną grupę studentów, trzymających się za ręce, śpiewających piosenki i maszerujących po całym mieście. Jakby tego było mało, przebrani byli w ciemne szaty (szkolne mundurki). Mówiliśmy o nich „Harry Potter people”. Jak się później okazało, było to coś w rodzaju ich otrzęsin. Jednak to, że otrzęsiny trwały – miesiąc wydawało nam się dość nietypowe.
Miasto nocą
Ciekawe jest też to, że to miasto żyje nocą. Któregoś późnego wieczoru wybraliśmy się na wędrówkę po miejscowych klubach. Spodziewałam się, że spotkamy tam mało ludzi. I tak rzeczywiście było na początku. Do klubu zawitaliśmy późno, około 2:00. Panowały tam pustki… Dopiero po godzinie 3:00 nagle wszyscy zaczęli się schodzić. Klub wypełnił się około tysiącem osób i zaczęła się zabawa. Niewielu ludzi tańczyło jednak w parach. Większość osób była odwrócona w stronę DJ i tańczyła solo.
Te nocne wizyty w klubie – to kolejny dowód na to, że miasto ożywa nocą. Dobrym potwierdzeniem tego faktu są zajęcia fakultatywne na naszej uczelni. Siatkówka odbywa się pomiędzy 22:30- 00:00! Nie wyobrażam sobie, aby taki rytm zajęć mógł funkcjonować w Polsce.
Figi prosto z drzewa
Poza codziennymi wędrówkami na uczelnię i z powrotem – postanowiliśmy zwiedzać okolicę. Pewnego dnia pojechaliśmy autobusem do Carvalho – małej wioseczki, położonej niedaleko Covilli. Jest tam naturalne oczko wodne, malowniczo położone pośród skał. Na miejscu przebraliśmy się w stroje kąpielowe i pół dnia wylegiwaliśmy się na skałach. Piękna pogoda, nieziemski widok na góry… Czego więcej chcieć od życia? Zrobiliśmy też mały spacer po górach. Po drodze na szczyt, ujrzeliśmy małą chatkę i wychodzącego z niej starszego pana. Przywitaliśmy się z nim, a on poczęstował nas pysznymi figami! Figami prosto z drzewa, rosnącego obok jego domku. Zjedliśmy ich chyba z kilogram. Podziękowaliśmy mu i ruszyliśmy dalej. Niestety nie udało nam się dotrzeć na samą górę. Nie mieliśmy obuwia dobrego na stromą wspinaczkę. Japonki okazały się problemem…
Ale wrażenia były i tak fantastyczne!
Kornelia Waraksa
Studiuje Informatykę na Politechnice Białostockiej.
Jej marzeniem jest znalezienie pracy, z której będzie czerpała przyjemność. Ciągle jest na etapie poszukiwania dziedziny, w której będzie czuła się dobrze. Liczy, że angażując się w organizacje studenckie, poznając ludzi i wyjeżdżając na Erasmusa – poszerzy horyzonty. A to ułatwi jej podjęcie decyzji, co będzie robić w przyszłości.