Prof. dr hab. Maria Borawska – Co jeść, aby nie zachorować na raka? [wideo]
prof. dr hab. Maria Borawska – kierownik Zakładu Bromatologii UMB
- O jakości jedzenia
- Wpływ spożywanych pokarmów na organizm
- Jak kupować dobre produkty spożywcze w sklepie?
- Co jeść aby żyć długo i zdrowo?
Rozmowa z prof. dr hab. Marią Borawską – kierownik Zakładu Bromatologii UMB
- prowadzącą badania nad pozytywnym wpływem substancji pszczelich na glejaka mózgu
- wiceprzewodniczącą Komitetu Nauk o Żywieniu Człowieka PAN
- byłym ekspertem przy Głównym Inspektorze Sanitarnym ds. suplementów diety
Czytaj także:
W grzybach znajduje się antidotum.
Oto, co dzieje się z twoim mózgiem i ciałem, jeśli zrezygnujesz z cukru na długi czas.
Transkrypcja wywiadu:
Magdalena Gołaszewska: Pani profesor – taki ekspert od żywienia, od tego co nam służy, a co nie służy – na zakupach w sklepie spożywczym jest pewnie trudnym klientem… Pani mocno przebiera produkty?
prof. dr hab. Maria Borawska: Staram się nie zwracać zbytniej uwagi na siebie, ale niestety moje, można powiedzieć w cudzysłowie „skażenie zawodowe”, nie pozwala mi kupować produktów nie przeczytawszy przedtem ich składu. Bo niestety też czasami się zdarza, że nawet znany produkt po pewnym czasie nagle zmienia ten skład. A wielu z tych składników ja, jako bromatolog, nie akceptuję, bo uważam, że zdrowia nam to nie przynosi. Mam taką zasadę, że staram się kupować przede wszystkim produkty, które są najmniej przetworzone i mają najmniej dodatków.
MG: Pewnie to pytanie wiele razy Pani otrzymuje i na nie odpowiada, ale my jeszcze je ponowimy. Pani profesor, co jeść, aby nie zachorować na raka? Ten rak to jest coś, czego my się wszyscy boimy. Jest taka prosta dieta, która nas przed tym chroni?
MB: To cały styl życia. To nie tylko sposób żywienia, ale czy rzeczywiście zachowujemy też aktywność fizyczną? Bo to jest też nieodłączny element, i to jest podstawa tej piramidy żywieniowej. I w dalszej kolejności jeżeli będziemy się przypatrywali tej piramidzie, która ostatnimi czasy też uległa zmianie, to oczywiście podstawą są warzywa i owoce. Tutaj też są pewne uzależnienia w zależności od tego, jaką mamy na przykład sprawność nerek. Czy my tych owoców możemy dużo jeść czy nie. Czyli: jedna trzecia owoców w diecie, jedna czwarta to warzywa, następnie produkty zbożowe. Ale wiemy, że te produkty zbożowe też się bardzo różnią miedzy sobą.
MG: Nie ma prostych odpowiedzi.
MB: I nie każdy dany produkt, jak będzie zbożowy, będzie doby. Ja osobiście preferuje te produkty przede wszystkim żytnie i pełnoziarniste z przemiału. Na przykład taki chleb będzie na pewno na zakwasie, ale bez dodatku drożdży. Bo jeżeli tam są drożdże, to ten zakwas nie do końca spełni swoją rolę, która ma na celu udostępnienie tych składników i zwiększenie ich bioprzyswajalności.
MG: Potężna wiedza Pani profesor… I jest to wiedza bardzo potrzebna nam wszystkim. A my w tej codzienności gdzieś o tym zapominamy, ale budzimy się, kiedy dowiadujemy się, że na przykład Pani Zakład Bromatologii prowadzi absolutnie rewolucyjne badania naukowe. I podaje informacje, że w produktach pszczelich jest lek na glejaka. Zachwycamy się wtedy i pytamy: „Co robicie?”.
MB: My jako zakład, moi wspaniali współpracownicy, badaliśmy przez 13 lat szczególnie miody podczas Podlaskiej Biesiady Miodowej.
MG: Bo byliście współorganizatorem tej Biesiady.
MB: Tak, byliśmy współorganizatorem tej Biesiady, która polegała na tym, że nie tylko ocenialiśmy smak tych miodów, bo każdy ma różne preferencje smakowe, ale przede wszystkim tę wartość odżywczą i wartość prozdrowotną. Czyli ocenialiśmy nie tylko aktywność enzymów, ale także zawartość na przykład polifenoli, które właśnie mają działanie przeciwnowotworowe. Zaczęliśmy badać też inne produkty. I w 2010 roku zgłosiliśmy do Narodowego Centrum Nauki projekt badania właśnie tych produktów pszczelich w przypadku glejaków mózgu, ale w interakcji z lekiem temodalem – temozolomidem, bo to jest najczęściej stosowana chemioterapia. I to były właściwie pierwsze w świecie badania dotyczące tej interakcji – czy można czy nie można tego łączyć. We wcześniejszych badaniach okazywało się, że na przykład propolis działa też przeciwnowotworowo w przypadku wielu innych nowotworów. Wiemy, że średnia przeżycia takich pacjentów to jest z reguły około 14 – 15 miesięcy.
MG: Dramatycznie krótki czas przeżycia…
MB: Obecnie, gdy wprowadziliśmy przy pomocy innej firmy, która zaczęła produkować ten preparat, ten ekstrakt polisowy, przebadany przez nas, wykazaliśmy – na liniach komórkowych glejaka, potem również na liniach komórkowy raka jelita grubego – że rzeczywiście te produkty mogą hamować wzrost tego nowotworu.
MG: I przedłużają życie chorym.
MB: Tak. Mamy pacjentów, gdzie oczywiście oprócz zmiany diety, sposobu żywienia, wyeliminowania produktów niekorzystnych czy pronowotworowych, okazało się że ci pacjenci przyjmując ten preparat, żyją 2,5 roku – 3, 4 lata. A nawet jedna osoba z glejakiem trzeciego stopnia żyje już prawie 5 lat. I te osoby żyją. Gdy normalnie najwyżej 3 do 5% chorych przeżywa. Obecnie dostaliśmy pozwolenie Komisji Bioetycznej, żeby rzeczywiście zbierać te dane od pacjentów i żeby opublikować prace, które będą w sposób profesjonalny pokazywały przeżycie tych pacjentów. Dla mnie jest to ogromna radość, że my możemy pomóc ludziom, że to się ziściło w postaci przedłużenia życia.
MG: To jest fantastyczny efekt Waszej pracy.
MB: Często to są młodzi ludzie, którzy potem nawet zawierają związki małżeńskie. Ich życie dalej trwa.
MG: Czyli daliście im kolejne miesiące, kolejne lata życia. To jest po prostu fantastyczny dar, który może przynieść nauka i Wasza otwarta głowa.
MB: Tak, i w tym badaniu poszliśmy też dalej. To, co jest z ziół stosowane też w leczeniu chociażby glejaków, badaliśmy tę interakcję z ekstraktem z propolisu. I na przykład z dziurawcem. Okazało się, że super to można łączyć. Badaliśmy z bakopą, z innymi ziołami, bo trzeba to przebadać. Dlatego, że my nie wiemy czasami, jak ta interakcja będzie konkretnie wyglądała. Mieliśmy już taki ekstrakt, już nie powiem z jakiego owocu – sam dobrze działa, ale w połączeniu okazało się, że jest stymulacja wzrostu nowotworu. Tutaj bardzo ważny jest też czynnik, czy nie jesteśmy „przytruci” mówiąc tak kolokwialnie. Nasz zakład przez wiele lat oznaczał w różnych badaniach pierwiastki korzystne i te toksyczne, jak kadm, ołów czy rtęć. I okazało się, że jeżeli te produkty będą zanieczyszczone, i to nawet nie tak, że będzie przekroczenie norm, ale blisko granicy dopuszczalnej – na przykład, kiedy miody będą miały zawartość kadmu – to pierwiastki te stymulują wzrost nowotworu.
MG: Pani profesor, kończąc naszą rozmowę chcę dziękując Wam za wieloletnią pracę powiedzieć o fantastycznym określeniu, które przeczytałam w notce prasowej – „prawdziwa mistrzyni od patentów”. To określenie pojawiło się dlatego, że Wasz zakład fantastycznie funkcjonuje z komercjalizowaniem rozwiązań, żeby ten preparat pojawiał się na rynku i żeby był dostępny dla pacjentów. To jest też Wasz wielki sukces – że naukę wprowadzacie do naszych domów w postaci zdrowego suplementu albo zdrowej żywności.
MB: Udało nam się wprowadzić z firmą ten suplement i jednocześnie też opracować inne takie projekty, chociażby przekąsek prozdrowotnych dla dzieci.
MG: 80% projektów komercjalizacyjnych naszego Uniwersytetu wyszło spod Waszych skrzydeł.
MB: [Ze śmiechem] Nie sprawdzam, bo przyznam się, że jeżeli coś robimy z zespołem to staramy się od razu tak to wymyślić i zastosować, żeby móc to natychmiast wdrożyć.
MG: Prawdziwa skarbnica wiedzy. Bardzo dziękuję za podzielenie się nią z nami. I dziękuję za to dzieło, które tworzycie.
Opracowała: Maria Czaban